Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/204

Ta strona została przepisana.

piekielnej. Jeśli chcesz rzeczywiście wydostać się na wzgórek, to musisz wyrzec się naszego towarzystwa. Zostaniemy na dole i zaczekamy na ciebie.
Przed nami wznosił się Tell es sirr, mały stożek piaskowy o wysokości najwyżej pięćdziesięciu łokci. Zsiedliśmy z koni i zabrałem się do wchodzenia na górę. Nie sprawiało mi to wielkiej trudności, gdyż nie był stromy, tylko piasek był taki miałki i sypki, że wchodzenie sprawiało wrażenie brodzenia w mące. By poznać to wzgórze ze wszystkich stron, nie wchodziłem po linii prostej, lecz ślimacznicą; nie odkryłem jednak nic godnego uwagi. Przybywszy na szczyt stałem w czystem piasku; dokoła mnie nie było wogóle nic, jak tylko piasek. Któż odgadnie, w jaki sposób powstała głupia wieść, jakoby tu znajdowało się wejście do piekieł. W okolicy Sijut znajdowały się grobowce, więc może i w pobliżu tego wzgórka były jakie doły grobowe. Ktoś załamał się, wpadł do wnętrza i w tej chwili wiadomość o wypadku połączono z tajemnem działaniem piekieł. Pod sobą widziałem towarzyszy, stojących nieopodal stóp wzgórka. Mój długi Selim zapomniał już widocznie o porażce otrzymanej odemnie, gdyż dosiadł konia i jął wykonywać rozmaite skoki i zwroty. Za jego przykładem poszedł także gruby marszałek, który wdrapał się na swego ciężkiego szłapaka, chcąc te same sztuki pokazać. Jak się dowiedziałem później, powstał między nimi spór, który z nich jest lepszym jeźdźcem. Domyśliłem się tego zaraz i stanąłem, by się przypatrzyć, jak tego grubas dokona.
Puścił konia stępa kilka kroków, poczem chciał go zmusić, żeby przednie nogi podniósł w górę, a na zadnich obrócił się wkoło. Koń był jednak na to za ciężki i nie miał ochoty do tak zbytecznego wysiłku. Jął się więc bronić, wyrzucać kopytami, bić niemi o ziemię i... zapadł się nagle tylnemi nogami. Rzucił się jeszcze raz, wykonał potężny skok i stanął dęba, a wtedy grubas stracił równowagę, spadł w tył i zniknął mi z Oczu, zapadłszy się w ziemię bez śladu.