Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/231

Ta strona została przepisana.

— Przyjmuję, nie patrząc, co ta paczka zawiera i dziękuję ci szczerze. Udaję się do Chartumu i spodziewam się, że cię odwiedzę, jadąc z powrotem. Może wówczas łatwiej mi będzie dać ci jaki dowód wdzięczności.
— Wdzięczność twoja na nic mi niepotrzebna, w każdym razie jednak powitam cię mile. Ale teraz wracajmy! Grotę już mniej więcej poznałeś, więcej ci nie potrzeba. Powiem ci tylko tyle, że w tej okolicy znajdują się skarby w mumiach takie, o których rząd, zabraniający kopać, niema pojęcia. Chodź za mną. Droga z powrotem będzie krótsza, niż była w tym kierunku.
Teraz przekonałem się dopiero naprawdę, jak powikłane były kurytarze w jaskini; dostaliśmy się bowiem do wyjścia w czasie trzy razy krótszym, niż ten, który zużyliśmy, aby przez szeregi ciasnych sztolni dostać się do sali ostatniej. Do wnętrza prowadził nas przewodnik w ten sposób, że omijaliśmy komory, których nie może zobaczyć człowiek niewtajemniczony. Koniuszy siedział z Selimem w jamie wchodowej. Nie wyszli na powietrze dlatego, żeby się parobcy nie dowiedzieli, że stchórzyli i jaskini nie widzieli. Prosili mię bowiem, abym milczał i nic nikomu o tem nie mówił, zwłaszcza parobkom.
Wydostaliśmy się na górę i mogę rzec, że nigdy jeszcze nie wydało mi się światło dzienne tak jasnem i zachwycającem, ani powietrze tak czystem i orzeźwiającem, jak teraz, kiedy wyszedłem z ciemnych i ciasnych kurytarzy, cuchnących smołą mumiową. Poszliśmy do wsi. Świętego fakira nie było już w tem miejscu, w którem ze mną rozmawiał. Spotkaliśmy go nad rzeką, jak siedział pogrążony w rozmyślaniach w pobliżu naszej łodzi. Zdawało się, że nie zauważył nas wcale. Przewodnik odprowadził nas aż tutaj, a kiedy chciałem mu zapłacić umówioną kwotę, wyciągnął przed siebie obie ręce i powiedział:
— Czy chcesz obrazić moją duszę i serce zasmucić? Każdy piaster, otrzymany od ciebie, musiałby zmniejszyć moją dla ciebie przyjaźń. Zatrzymaj sobie