Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/251

Ta strona została przepisana.

— Tak.
— Na którym statku?
— To jeszcze nieoznaczone. Jest on wybitnym członkiem Kadiriny i każdy reis będzie na jego usługi.
— To mi wystarcza. Gdy wróci, powiedz mu, że jeśli natychmiast nie opuści Sijut, zawiadomię władzę i każę go zaaresztować! Jeśli nie usłucha tego wezwania, przyniesie to szkodę i tobie, bo będziesz wplątany w śledztwo. Powiadam ci otwarcie, że każę pilnować twego domu i ciebie. Pamiętaj o tem, że nasi konsulowie lepiej umieją nas obronić, aniżeli was wasze władze! Niech Allah wzmocni twój słaby rozum i dozwoli ci pojąć, od czego twoje osobiste dobro zależy.
Odwróciłem się i wyszedłem z Selimem z lepianki ogrodnika. Kiedyśmy wyszli na ulicę, rzekł:
— Effendi, muszę ci wystawić dwa świadectwa, jedno złe, a drugie dobre. Złe za to, że pozwoliłeś ujść kuglarzowi, a dobre za to, że dość dzielnie postąpiłeś sobie z gospodarzem. Moja obecność dodała ci odwagi i dzięki temu rzuciłeś go w proch a druzgocące spojrzenie oka mego powstrzymywało go od oporu. Nie pozwól upaść swemu męstwu a wtedy zdobędziesz sobie moje uznanie, a może nawet pochwałę!
— Dobrze, lecz najśmielszy z bohaterów nie odważył się wejść do domu, a gdy posłałem po niego, został we drzwiach, ażeby w razie niebezpieczeństwa uciec czemprędzej.
— Uciec? Cofnij natychmiast to słowo! Nie uciekałem nigdy jeszcze i nie uczynię tego i słowo „ucieczka“ jest mi zupełnie obce. Allah dał mi zaraz przy urodzeniu taką zajadłość, że muszę z całych sił powstrzymywać się od zabicia pięciu lub dziesięciu ludzi na dzień.
— Czemuż jednak tak niepotrzebnie panujesz nad sobą wtedy, kiedy należałoby być odważnym? Selimie! Zaiste jesteś odważny tylko wtedy, kiedy ci żadne niebezpieczeństwo nie grozi.