Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/31

Ta strona została przepisana.

— Teraz następują pokoje, zamieszkałe przezemnie. Te, które widziałeś pan dotychczas, przeznaczone dla pana. Czy chcesz pan tu zamieszkać?
— Jestem gotów, lecz pod jednym warunkiem.
— Jaki to warunek?
— Wprowadzenie się moje tutaj nie obowiązuje mnie do niczego.
— Zgoda, effendi! Wprowadzi się pan tutaj i będzie moim gościem; zresztą możesz pan postępować wedle swego upodobania. Spodziewam się jednak, że sprawi mi pan tę radość i weźmie udział w mej podróży do Chartumu. Zanim jednak postanowienie pańskie, aby tu zamieszkać, nabierze znaczenia, oznajmię panu coś, co uważam za konieczne. Selimie, przynieś nam fajki!
Marszałek domu stał w ostatnich drzwiach, które był otworzył. Skłonił się znowu w opisany poprzednio sposób, przyczem zatrzęsły się wszystkie jego członki, a ręce zwisły aż do ziemi, i odrzekł:
— Słusznie, bardzo słusznie, ale to nie moja rzecz, lecz murzyna. Ja go tu przyślę.
Ten szczególny kościotrup uważał się za zbyt wysoko postawioną osobę, ażeby się miał zniżyć do tej usługi. Zniknął, a wkrótce potem ukazał się stary murzyn, który zdjął ze ściany dwie fajki, napełnił je tytoniem, zaczerpnąwszy go z naczyń miedzianych, zapalił i podał nam na klęczkach. Następnie oddalił się, by za drzwiami czekać na dalsze rozkazy. Tymczasem usiedliśmy obok siebie na poduszce, aby zacząć rozmowę. Obyczaj Wschodu nie pozwalał mi zapytać się Turka o siostrę, chociaż, jako zawezwany przez niego do wspólnej podróży, musiałem się nią żywo zająć. Kobieta, jadąca ze Smyrny do Chartumu, by tam wyjść zamąż, to wypadek tak rzadki, że musi mieć swe odrębne powody. Dowiedziałem się tylko mimochodem, że ma cztery służące; dwie białe i dwie czarne.
Byłem bardzo ciekaw, co mi Nassyr zamierza powiedzieć. Wywnioskowałem z jego słów, że musiało się to odnosić do mieszkania i wyglądało na coś