Korosko! Miejscowość słynna, znana daleko i szeroko, a jednak jakaż nędzna! Tę wieś nubijską otaczają góry skaliste, których nagie zbocza, niby reflektory blaszane, wchłaniają w siebie gorące promienie słońca i odrzucają je w dolinę. Europejczykowi trudno w tym skwarze wytrzymać. Nil porzuca tu, licząc w górę rzeki, swój pierwotny kierunek i przewija się potężnym łukiem przez skalistą okolicę, zwaną Batu el Adżar, Brzuch kamieni. W tym łuku znajduje się kilka szypotów i katarakt, które żeglugę niezmiernie utrudniają. Statki trzeba wyładowywać i ciągnąć na linach przez bezpieczniejsze nieco cieśniny, potem znowu obładowywać, co wymaga wiele trudu i czasu. Podróżni też skracają sobie zazwyczaj drogę, przecinając ten wielki łuk szlakiem pustynnym, mniej więcej 400 kilometrów długim, a prowadzącym przez Atmur. Tak nazywają nubijską pustynię, położoną między Korosko a Berberem. Korosko jest początkową stacyą pustynnego szlaku. Tam porządkują podróżni swoje pakunki i przeładowują je na wielbłądy. Tam odpoczywają i załatwiają ostatnie swoje zakupy. Tem się tłumaczy, że choć to osada nędzna, z piętnastu najwyżej chat złożona, ma jednak znaczenie duże. Jest tu jeden kan, w którym od biedy przenocować można. Jest meczet z minaretem jak gołębnik, jest nawet poczta, jedyny budynek, zaopatrzony drzwiami do zamykania. Na samym brzegu Nilu stoi kilka bud, pokrytych rogożami