Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/36

Ta strona została przepisana.

mi, że mnie opuści, jeśli tutaj zostanę. Oni wszyscy uspokoją się, kiedy się dowiedzą, że pan jest naszym domownikiem.
— Więc donieś im pan o tem czemprędzej! Cieszy mię to serdecznie, że mahometańskie upiory tak się boją chrześcijan, a jeśli zmarły major jest mądrym strachem, to dziś zaraz zaniecha swoich odwiedzin. Ile płacisz pan za ten dom osławiony?
— Pięćdziesiąt piastrów tygodniowo. Pomyśl pan sobie, jak tanio!
— Czy z powodu widma?
— Tak. Cały Kair wie o tem, że tu straszy, i każdy ten dom omija. Tylko obcym można go jeszcze wynajmować, a i ci mieszkają tylko przez kilka dni, co najwyżej przez miesiąc.
— A kto jest właścicielem obecnie?
— Wdowa po zmarłym, lecz i ona nie mogła wytrzymać i sprowadziła się do swego brata, handlarza dywanami w Muski.
— Hm! Uważam to za bardzo nieodpowiedne ze strony ducha, że obchodzi się tak ze żoną. Skoro jej dom zostawił w spadku, to trudno mu wybaczyć obecne wypędzanie jej z dziedzictwa.
— On go jej nie zapisał, lecz Kadirinie, nabożnemu stowarzyszeniu Seyd Abd el Kader el Djelani. Wdowa ma prawo mieszkać tu aż do śmierci, poczem dom przechodzi na własność stowarzyszenia.
— Ach, taki To nabożna Kadirina nie może używać domu aż do śmierci wdowy i zmarły major chodzi tu, jako upiór? Idź pan do siostry i powiedz pan jej, że duch naprzykrzy się jej co najwyżej raz jeszcze.
— Nabrałeś pan więc mojego przekonania? Przyznajesz mi pan słuszność? Tak, ja zaraz pójdę do niej, aby jej zanieść tę wesołą nowinę. Nietylko to ją jednak zachwyci. Opowiadałem jej raz o panu i gdy jej powiem, że spotkałem się z panem, że pan jest tutaj I może uda się z nami do Chartumu, znikną natychmiast jej obawy przed niebezpieczeństwami podróży.