Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/363

Ta strona została przepisana.

Ugab, Abu Rakib, Meriszę, Bir Murat, Bir Abza, Tabun i Abu Szurwut do Abu Hammed nad Nilem.
— Bardzo dobrze. Powiedz mi jeszcze, czy znasz dokładnie położenie miejscowości Bir Murad?
— Tak jest, effendi. Byłem tam już nieraz.
— Jak długo musiałbyś iść stąd do Bir Murad?
— Trzy dni tylko, gdyż wielbłądy nasze są napojone.
— A odważyłbyś się zaprowadzić żołnierzy bezemnie i bez porucznika w pobliże studni?
— Czemu nie?
— Dobrze, więc posłuchaj, jaki jest mój plan: Porucznik jedzie ze mną szukać studzien i na zwiady, a ty zaprowadzisz żołnierzy nad Bir Murat, lecz nie do samej studni, aby cię przypadkiem kto nie zauważył.
— Czy mam tam na was czekać?
— Tak, ale niewiadomo, jak długo.
— A jakie nam zajęcie na ten czas wyznaczasz?
— Żadnego. Nie pójdziecie do studni i będziecie unikali wszelkiego z ludźmi spotkania.
— Ale gdybyśmy przypadkiem zobaczyli zbliżających się rozbójników, to oczywiście musimy ich zaatakować?
— Nie.
— Dlaczego nie? Effendi, uważaj, abyś nie popełnił błędu! Gdybyśmy nie skorzystali z tej sposobności, uszliby nam z pewnością.
— Nie bój się o to. Jeżeli ich spotkacie, macie ich puścić przed siebie tak, żeby was nie spostrzegli.
— Nie rozumiem tego, ale i tak ci będę posłuszny. Jakże jednak oznaczysz miejsce, w którem mamy na ciebie czekać?
— Zaraz się dowiesz. Sam powiadasz, że rozbójnicy przeprawią się przez Nil prawdopodobnie między Tura i Moszo. W jakim kierunku od Bir Murat leżą te miejscowości?
— Wprost na południowy zachód.