Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/40

Ta strona została przepisana.

potrzebne książki i chodź pan ze mną napić się piwa; to lepsze od wszelkiej mądrości uczonych.
Musiałem ukorzyć się przed tą filozofią i dzięki pilznerowi, zrobiłem to bez niechęci. Na podwórzu stał Selim i pobiegł, ażeby drzwi nam otworzyć.
— Ten, effendi, jest moim gościem — oznajmił mu jego pan. — On zamieszka u nas i wypędzi ducha.
Selim otworzył usta, zesunął na kark olbrzymi turban, wypatrzył się na mnie bezmyślnie, poczem przypomniał sobie swoją powinność, otworzył drzwi, pochylił korpus ku ziemi i odrzekł:
— Słusznie, bardzo słusznie, ale jak on tego dokona?
Zachował przybraną pozycyę i czekał na odpowiedź.
— Mądrzej zabierze się do tego od ciebie — odpowiedział Nassyr.
Na te słowa wyprostował się chudeusz, jakby pchnięty sprężyną i rzekł tonem obrażonej godności:
— Czy nie nosiłem wieczorem i przez całą noc mojej broni przy sobie?
— To prawda.
— Czy nie odmawiałem ustawicznie Świętej fathy i sury wojennej?
— Wierzę, że odmawiałeś.
— Więc uczyniłem wszystko, co tylko może uczynić wobec ducha wierny i pobożny muzułmanin, nic mi nie można zarzucić. Jestem mądry i waleczny. Zaliczają mnie do bohaterów mojego plemienia i przelałem już tyle krwi, ile wody jest w Nilu. Jestem gotów walczyć ze wszystkimi wrogami na całym świecie, ale czy mogę walczyć z duchem, przez którego kule przechodzą bez szkody dla niego, którego nie może dosięgnąć ani mój nóż, ani pałasz, gdy tymczasem on, jeśliby tylko zechciał, może mi twarz na kark przekręcić.
— Prawdę mówisz. Widma nie można kłuć ani zastrzelić. Jestem z ciebie zupełnie zadowolony!