Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/462

Ta strona została przepisana.

zejdziecie na wadi. Gdy będziecie na dole, zatrzymacie się bez szmeru, dopóki po was nie przyjdę.
— A jeśli cię pochwycą i nie będziesz mógł przyjść po nas?
— Gdybym aż do zniknięcia krzyża Sudanu nie dał znaku życia, będziecie wiedzieli, że łowcy wzięli mię do niewoli. Zejdziecie wtedy, by ich zaatakować i mnie uwolnić. jeślibyście zaś usłyszeli trzy płaskie strzały rewolwerowe jeden po drugim, będzie to znakiem, że jestem w niebezpieczeństwie, i pospieszycie mi z pomocą. W każdym razie, nie zapomnij zostawić straży przy wielbłądach i jeńcach, bo to jedno zaniedbanie mogłoby wszystko zepsuć.
— Bądź pewny, że dołożę wszelkich starań, aby się plan twój powiódł w zupełności i abyś ty sam cało z awantury wyszedł.
— Wobec tego idę z zupełną ufnością, że wszystko pójdzie dobrze. Strzelby moje zostawię u ciebie. To broń zachodnia i mogłaby mnie zdradzić, natomiast wezmę twoją długą arabską flintę.
Słowa te zwróciłem do Ben Nila, który wstał i odpowiedział:
— Effendi, weż raczej flintę Selima, bo ja chciałbym mieć moją przy sobie. Przyda mi się dla twojej 1 mojej obrony, idę bowiem z tobą. Kto wie, czy mojej pomocy nie będzie ci potrzeba. Wiem, że się będziesz wzbraniał, ale tym razem, o panie, zechciej mię z sobą wziąć, ja cię miłuję i nie mogę siedzieć w ukryciu, kiedy idziesz, aby śmierci w oczy zaglądnąć.
— Mylisz się, bo sytuacya nie jest znowu tak groźna.
— Raczej ty się mylisz, effendi. Ocaliłeś mi życie, a serce nakazuje mi wdzięczność. Nie bądź okrutny i nie pozbawiaj mię sposobności, abym ci ją okazał.
— Znam twoją życzliwość, Ben Nilu i to mi wystarcza.
— Ale mnie nie. Stałeś się moim wzorem i zupełnie tak postąpię, jak ty z porucznikiem. On nie