Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/493

Ta strona została przepisana.

— Nie łatwo ci to przyjdzie. Moi ludzie będą się bronili.
— Bronili? Oni śpią wszyscy. Zaprowadziłem moich żołnierzy aż do studni i zabrałem strzeby, które w taki głupi sposób pozostawiliście na boku. O popatrz!
Flinty leżały nieopodal i puściłem na nie światło pochodni.
— O Allah, o proroku, o kalifowie! — zawołał Ben Kazawi. — To nasze strzelby, rzeczywiście nasze strzelby!
— Tak, to one, a teraz obstawili moi żołnierze wasz obóz i czekają tylko na znak mój, ażeby się na was rzucić. Nie bój się, dadzą sobie już rady. Zresztą powiedziałem już Marbie, że przybyliśmy uwolnić ją i jej towarzyszki. Niewolnice wiedzą zatem, że są pod naszą osłoną, a wy tem samem macie w samym środku swego obozu nieprzyjaciółki, które także niejeden wasz wysiłek zdołają udaremnić.
— O Allah, chroń nas przed szatanem i wszystkimi jego pomocnikami! Ktoby to był pomyślał, ktoby to był przeczuwał? Okłamałeś nas, okłamałeś haniebnie, effendi, twoja złośliwa przebiegłość...
— Milcz! nie przerywaj, bo dostaniesz baty! Jeśli myśliwi na ludzi, rozbójnicy, mordercy mówią o podstępnej złośliwości, to bije się ich za to po twarzy. Z ludźmi, którzy tysiące bliźnich pędzą w nędzę i tysiące mordują, którzy pustoszą wsie, ścinają lasy, gaje palmowe a nawet napadają na osady prawowiernych i dopuszczają się stu innych czynów haniebnych, z takimi ludźmi nie można postępować tak, jak z uczciwymi. Pokonałem was podstępem, o złościwej przebiegłości niema mowy. Kiedy pantera przerzedza wasze trzody, a wy ją podchodzicie, czy to złośliwa przebiegłość? A jednak w naturze pantery leży już to, że musi żyć z rabunku, ale człowiek ma być przecież obrazem Boga, który jest wieczną miłością. Drapieżne zwierzę, zabija swoją zdobycz jednem uderzeniem łapy, wy natomiast prowadzicie tych, którzy wpadną w wasze niegodne ręce, na nędzę, która się kończy śmiercią