Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/51

Ta strona została przepisana.

imieniem dziewczęcia. Dinkowie są najpiękniejszymi ludźmi nad górnym Nilem, są smukli i wysocy a twarz ich okazuje więcej łagodności i inteligencyi, aniżeli u innych murzynów. Nic dziwnego, że chłopiec nie był tępy i nie brak mu było współczucia. Gdyby był mógł siedzieć w europejskiej szkole ludowej, nie pozostałby pewnie w tyle za innymi uczniami.
W takiem cichem rozmyślaniu pogrążyłem się na jakiś czas, aż wreszcie Turkowi znudziło się moje milczenie. Zapytał się o powód zadumy, więc opowiedziałem mu, co słyszałem od małego wroga jego wąsów. Patrzył długo przed siebie, nie wypowiadając swojego zdania, aż go sam zapytałem:
— No i cóż pan na to?
— Nie radzę panu mieszać się w tę sprawę. Doznałbyś pan nie tylko wielu trudów i gniewu, ale może i czegoś gorszego.
— Bah! Niewolnictwo zniesione.
— Tak, w księgach i umowach, w rzeczywistości jednak istnieje jeszcze w Turcyi i w Egipcie. Żadne władze nie pytają tu, czy mój murzyn jest moim służącym, czy niewolnikiem.
— A jeśli doniosą o takim wypadku i dostarczą dowodów, władza przecież będzie musiała wkroczyć.
— Tak, ale jak ona wkroczy? Weźmy na przykład gospodarstwo domowe najwyższego człowieka w Egipcie. Czy kedyw ma tylko służących i służące a niema już niewolnikików? Nie odpowiadaj mi pan ogródkami, lecz poprostu tak albo nie.
— Milczałem, bo słowa nie byłem w stanie wyrzec.
— Nie słyszę odpowiedzi, milczenie pańskie starczy mi jednak za odpowiedź. Czy pan sądzi, że od chwili wydania zakazu Sudan nie dostarcza niewolników. A może pan myśli, że władze nie wiedzą o tem, iż rokrocznie tysiące czarnych płyną Nilem do Delty. Przymyka się na to oczy, gdyż potrzebuje się niewolników. Potrzeba sług, dozorców haremowych, służebnic dla kobiet, a ponieważ niepodobna ich dostać