Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/59

Ta strona została przepisana.

— Nie mogę, ponieważ pan twierdzisz, że narobię panu nieprzyjemności.
— Ależ nie, przeciwnie! Może mi to przynieść wielki pożytek. Jeśli się nam uda co do murzyniąt zawrzeć umowę, to nie poniosę żadnej szkody.
— Możemy to uczynić. Przyrzekam panu niniejszem wziąć wszystko na siebie. Oświadczam panu równocześnie, że mam nie tylko prawo, lecz obowiązek zająć się niemi. Wobec tego oświadczenia możesz je pan tutaj śmiało zatrzymać. Gdybyś pan z tego powodu miał jakie zatargi z władzą, to powołasz się pan na moje oświadczenie i zwalisz pan tem samem na mnie całą odpowiedzialność.
— Mimoto będę miał wiele kłopotów i nieprzyjemności. Gdy zobaczą, że zabrałeś pan dzieci, zwrócą się przedewszystkiem do mnie, a nie do pana. Może to odwlec moją podróż i przynieść mi szkodę, gdyż mam być w Chartumie w pewien oznaczony dzień.
— Jestem gotów wynagrodzić to panu.
— W jaki sposób?
— Jeśli pan zatrzymasz tu dzieci, przyrzekam panu pojechać z nimi do Chartumu. Jedna przysługa warta drugiej.
Wtedy rozjaśniła mu się twarz i zapytał:
— Czy pan przyrzeka na seryo?
— Najzupełniej.
— W takim razie przystaję i oto moja ręka: przybij pan! Dzieci zostają tutaj, ale pan przyjmujesz odpowiedzialność za wszystko, co z tego może wyniknąć, a potem będzie mi pan towarzyszył do Chartumu.
— Dobrze, zgoda, oto moja ręka. A teraz niech pański Selim idzie do mego hotelu po rzeczy. Dla legitymacyi dam mu kartkę z paru słowami.
— Wydam mu odpowiedni rozkaz i postaram się o wieczerzę, bo już czas na nią.
Krótki w Egipcie zmierzch zapadł tymczasem, a po odejściu Nassyra wszedł Selim z głębokim ukłonem