Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/74

Ta strona została przepisana.

wimy o strachach, to pod tym względem jestem największym na świecie niedowiarkiem. Czy sypia pan w nocy pociemku?
— Nie; właśnie z powodu stracha przez całą noc świece się u nas palą.
— A on przychodzi mimoto?
— Przychodzi mimoto; przychodzi przez drzwi zaryglowane, błądzi po oświetlonych pokojach i przesuwa się obok nas. To przerażające. Ze dotąd jeszcze nie umknąłem, to może być dla pana dowodem, że imię Nassyr noszę całkiem słusznie.
— Czy i brama jest zaryglowana?
— Oczywiście i to dwoma wielkimi i ciężkimi ryglami, które nie łatwo ruszyć z miejsca.
— A gdzie spi waleczny stróż Selim, który idzie w zawody z największymi bohaterami całego świata?
— Pod bramą, gdzie codziennie przygotowuje sobie łoże.
— A czy on także widział ducha?
— Widywał go każdego wieczora, a mimoto nie porzucił mojego domu. O, Effendi, Selim istotnie nie jest człowiekiem bojaźliwym. Dziś będziemy mogli spocząć poraz pierwszy, co dotychczas było dla nas niepodobieństwiem. Jestem znużony i potrzebuję snu. Dobranoc!
Podał mi rękę i odszedł do swojego mieszkania. Słyszałem, jak drzwi zaryglował za sobą. Wierzyłem mu Oczywiście, że potrzebuje spokoju. Zarłoki są zwykle zmęczeni po jedzeniu. Byłem jednak pewny, że strach przyjdzie i dziś także i choć może nie z sympatyi do mnie, to jednak właśnie przezemnie.
Mogła być, według naszej rachuby, godzina jedenasta, postanowiłem więc poczynić przygotowania, zresztą bardzo proste. Najpierw musiałem uśpić dzieci. Położyły się w kącie na poduszce, a ja nakryłem je swoim płaszczem, przyniesionym przez Selima z hotelu. Uczyniłem to w ten sposób, że twarze ich były pod płaszczem i że stracha widzieć nie mogły. Potem