Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/108

Ta strona została przepisana.

mam w swem ręku i w dodatku tu, w ich własnym kraju, gdzie znają dobrze stosunki. Może więc przyjść twój Mahdi i spróbować szczęścia. My z swej strony nie będziemy się nawet bronić; odpowiemy jedynie śmiechem i tego śmiechu tak się przelęknie, że na łeb na szyję czmychnie razem ze swoimi bohaterami.
— No, no, pozwałasz sobie za wiele, effendi, ale gdybyś go ujrzał na własne oczy, oniemiałbyś ze strachu i trwogi.
— Czy posiada on tak straszliwe oblicze?
— O tak, nie masz pojęcia, jaki on straszny.
— A ty masz o tem pojęcie?... Widocznie znasz go osobiście, co?
— Właśnie dłatego, że nie wierzysz w przyjście Mahdiego i naigrawasz się z całej tej sprawy, odpowiem ci tak: znam go osobiście.
— A więc on już jest na tym świecie?
— Tak. Jest na tym świecie i właśnie, otrzymał od Allaha mądrość i moc do rozpoczęcia wielkiego dzieła. Niebawem podbije on świat i rozniesie między niewiernych śmierć i spustoszenie.
— Wiesz co? Możebyś był łaskaw udzielić mu pewnej rady ode mnie.
— Jakiej?
— Bardzo życzliwej rady, a mianowicie, żeby w ciszy i pokoju pasł sobie trzodę albo uprawiał rolę i na miłość Allaha wyrzekł się mrzonek o jakiemś posłannictwie. Biedaka opętała mania wielkości i głupota, co nie tylko on sam, ale i jego zwolennicy, jeśliby jakich znalazł, przepłacą życiem.
— Mylisz się. Posłannictwo jego pochodzi od Allaha i on musi spełnić rozkaz, dany mu z niebios.
— W takim razie mogę z góry przewidzieć, co go czeka. Przedewszystkiem zbuntuje się przeciw wicekrólowi i możliwe, że uda mu się wzniecić powstanie. Chartum jest dość daleko oddalony od Kairu i, nim kedyw zbierze wojsko, mógłby Mahdi zająć okolice nad oboma górnemi ramionami Nilu, ale tylko na krótki