Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/120

Ta strona została przepisana.

że człowiek ten wyczekiwał tu na pojawienie się reisa effendiny, by natychmiast ponieść wiadomość dalej. Zapewne też i „Jaszczurka“ należała do Ibn Asla, i znajdowała się niedaleko, a najprawdopodobniej koło Hassanii.
— Jesteś dyskretny i cieszy mnie to bardzo — zauważył nieznajomy. — Tylko z ludźmi zdolnymi do milczenia można prowadzić dobre interesy.
— Ah, więc i ty również zajmujesz się tego rodzaju handlem?
— A gdyby?
— W takim razie możemy się doskonale porozumieć.
— Naprawdę? A czy wiesz, że zmieniać ludzi w niewolników jest interesem bardzo niebezpiecznym?
— E, cóż znowu za niebezpieczeństwo! Wyrusza się na wieś murzyńską, okrąża się, podpala i chwyta się uciekających czarnych w pułapkę, a starców i kaleki zabija się na miejscu i jazda z powrotem. Czy to taka sztuka?
— No, w czasie napadu nic oczywiście nie grozi, ale niebezpieczeństwo rozpoczyna się z chwilą transportu. Trzeba się skradać z wielkiemi ostrożnościami i nie dać się złapać, lecz niewolników dostawić do właściwego miejsca i sprzedać. W tem właśnie cała sztuka, zwłaszcza że kupców niema na zawołanie.
— W takim razie praktycznie byłoby wziąć jednego kupca ze sobą, ażeby na miejscu zaraz kupił cały połów i niechby jego samego głowa bolała o cały transport.
— Ba, ale skąd wyrwać takiego kupca?
— Skąd? Hm... — mruknąłem znacząco.
Ii — Któż to ma być?
— E, ciebie to niewiele zajmować może, jak sądzę.
— Może więcej, niż ci się zdaje. Czy to bogaty człowiek?
— No, ma tyle, ile mu potrzeba.
— I jest oczywiście śmiały i odważny?
— O, tak. Kilkakrotnie zapuszczał się aż do Abi-