Wymienił nazwiska dwu z ludzi, którzy znajdowali się na brzegu, i natychmiast przywołano ich obu. Potwierdzili oni zgodnie twierdzenie dozorcy prosto w oczy staremu.
Co do mnie, to nie mogłem sobie wyobrazić, dlaczego Ibn Asl był tak ogromnie przejęty tem, że stary człowiek podał zmyślone nazwisko. Przecie w tych okolicach i wśród osobliwych miejscowych stosunków zdarza się bardzo często, że ten lub ów zmienia sobie nazwisko sam wedle własnej woli i upodobania. Ktoś naprzykład długo oczekiwał potomstwa i, doczekawszy się nareszcie tego szczęścia, to jest, ma syna, — który przypuśćmy otrzymał imię Amal — uradowany zmienia własne nazwisko i nazywa się Abu Amal — czyli ojciec Amala. Ciekawość Ibn Asla miała jednak inne powody, jak przekonałem się niebawem z jego własnych słów:
— Pokonano cię, stary, teraz nie ulega wątpliwości, że podałeś zmyślone nazwisko.
— Nie skłamałem, chyba, że podobny jestem do owego Abu en Nila, a zresztą dla ciebie powinno to być zupełnie obojętne, jak ja się nazywam, i nawet gdybym istotnie nosił nazwisko Abu en Nila, to nie powinno cię to ani grzać ani ziębić.
— Tak sądzisz? Co? Ależ przeciwnie, bardzobym się cieszył, gdybym poznał tego człowieka, a że go właśnie mam przed sobą, jak to stwierdzili trzej świadkowie, więc się też cieszę ogromnie. Masz syna, który się nazywa Ben Nil?
— Nie.
— W takim razie wnuka.
— Także nie.
— Mów prawdę stary, bo inaczej zmuszę cię do tego! Istnieje pewien młodzieniec, marynarz, który się nazywa Ben Nil, i jeżeli z drugiej strony ktoś nazywa się Abu en Nil, to ów ktoś jest niewątpliwie ojcem albo dziadkiem Ben Nila!
— A że ja nie nazywam się Abu en Nil, tylko Himjad el Bahri i że nie mam ani syna ani wnuka,