Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/18

Ta strona została przepisana.

z owych surowych sekt, której członkom wzbroniony jest tytoń?
Ton, w którym to wypowiedział, był wprawdzie pytający, ale taki, jakgdyby wiedział z góry, jaką otrzyma odpowiedź. Zwróciło to moją uwagę i dlatego odrzekłem z większą jeszcze rezerwą:
— Palę również; lecz nie do ciebie, tylko do mnie należało prawo gościnności. Obecny przedtem ma przyjąć później przybywającego. To jest wszędzie regułą, a tembardziej tutaj na chali[1].
— Wiem o tem i proszę cię o przebaczenie. Ja, jak widzisz, mam ten błąd, że u mnie co na sercu, to na języku. Podobałeś mi się od pierwszej chwili i chciałem okazać ci to ofiarowaniem tytoniu. Czy wolno wiedzieć, skąd przybywasz z żołnierzami?
— A mnie, czy wolno dowiedzieć się przedtem, skąd wiesz, że ja do nich należę?
— Przypuszczam tylko....
— Bystrość twoja jest godną podziwu; nie przypuściłbym tego na twojem miejscu.
— Więc jesteś obcym na chali, podczas kiedy ja przejeżdżam ją często.
— Nietylko ja jestem obcym, lecz i żołnierze nie byli tu jeszcze nigdy. Tem godniejsze uznanie to, że przypuszczenie twoje było odrazu słuszne. Ty wprawdzie mnie poprzednio pytałeś, ale ponieważ znajdowałem się tu przed tobą, więc wyda ci się rzeczą słuszną i sprawiedliwą, że zanim ci odpowiem, chcę wprzód wiedzieć, skąd wyruszyłeś w drogę?
— Nie mam powodu zatajać tego. Na chali i na pustyni musi każdy wiedzieć, kim jest ten drugi i czem się trudni. Ja przybywam z Feky Ibrahim nad Bahr el Abiad.
— A gdzie leży cel twojej drogi?
— Chcę się dostać do El Faszar.
— Między miejscowościami, o których mowa, leży

a.

  1. Zielony step.