Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/180

Ta strona została przepisana.

że nie należy on do rzędu bohaterów, a że obecnie schwytano go nagle i niespodziewanie w pułapkę, stracił biedak głowę w zupełności. Gdy Ben Nil zwrócił mu uwagę, że skargi te obrażają mnie i niepokoją, zwrócił się do mnie:
— Przebacz, effendi, sam nie wiem, co mówię, straciłem panowanie nad sobą! Wiem zaś, ile mam ci do zawdzięczenia, i pragnę w jakikolwiek sposób okazać ci to czynem. Mów więc, co mam czynić, a zastosuję się w zupełności!
— Nie narzekaj i poddaj się losowi z rezygnacyą, oto wszystko, czego żądać mogę od ciebie w tej chwili.
Ominęliśmy wyspę, płynąc nierozdzielonem już korytem. Przed i poza nami ani jednego okrętu, ani żadnej nawet łodzi. Wtem Ibn Asl kazał obie tablice z napisami, znajdujące się zewnątrz kadłuba, obrócić na drugą stronę, wskutek czego znikł napis „Jaszczurka“, a na jego miejsce pojawił się nowy: „Karnuk“, co oznacza nad górnym Nilem żórawia, od głosu, który ptak ten wydaje: „Kar-nuk-nuk-nuk“, zwiastując zbliżający się świt.
A zatem Ibn Asl zmieniał dowolnie nazwę swego statku i nietrudno domyślić się, w jakim celu. Było bowiem do przewidzenia, że reis efiendina puści się w pogoń za „Jaszczurką“, nie może natomiast zaczepiać tak sobie bez powodu „Karnuka“. Przekonałem się teraz na moje utrapienie, że „Karnuk“ należał do niezłych żaglowców i mknął szybko po gładkiej powierzchni wody. Mimoto Ibn Asl rozkazał swoim ludziom poruszać odpowiedniemi belkami w rodzaju wioseł. Na przodzie zaś okrętu umieszczono łódź, w której dwunastu ludzi pracowało co sił wiosłami, zmieniając się co pół godziny. Łódź ta posuwała się szybko naprzód i ciągnęła liną okręt, holując go niejako i przyspieszając jego szybkość. Że statek płynął już spokojnie i nie było do przewidzenia żadne niebezpieczeństwo, Ibn Asl miał czas zająć się teraz nami. Przybliżył się więc do nas w towarzystwie obydwu