Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/228

Ta strona została przepisana.

— To przypomnisz sobie zapewne gęsty hegelikowy las, który styka się z brzegiem zachodnim.
— Byłem tam. Las ten jest nie do przebycia, bo przestrzeń między pniami wypełniają gęste krzaki i zarośla nabakowe.
— Otóż ten las posłuży nam za kryjówkę.
— Czyżbyśmy mieli oczekiwać tam Ibn Asla?
— Tak. A teraz twoje zadanie, emirze, zapamiętaj je sobie dobrze! Przedewszyskiem, skoro tylko wrócisz do Hegazi, musisz wybrać się w drogę, ale przedtem porozumiesz się z szejkiem el beled.
— Z tym psem, zdrajcą, którego ukaram jak najsurowiej?
— Uczynisz to później, a teraz musisz być bardzo grzecznym dla niego i zachowywać się tak, jakbyś mu ufał zupełnie. Powiesz mu, że oczekiwałeś tu transportu niewolników, ale zamiar się nie udał, gdyż widocznie Ibn Asl wprowadził cię podstępnie w błąd. Wyrazisz tedy przypuszczenie, że handlarz ten czmychnął do Chartumu, i powiesz, że podążysz za nim, by go wyśledzić i ukarać.
— Poco ja to mam mówić właśnie szejkowi el beled?
— Bo odgrywa on w moim planie bardzo znaczną rolę. On właśnie nastawi pułapkę na Ibn Asla, nie wiedząc bynajmniej o tem. Wspominałem ci już, że to spólnik i szpieg Ibn Asla. Jestem pewny, że albo sam potajemnie uda się do niego z wiadomościami albo wyśle kogo z zaufanych, no i Ibn Asl, dowiedziawszy się w ten sposób o twoim powrocie do Chartumu, będzie się czuł bezpieczny.
— A ciebie nie będzie się obawiał?
— Nie, bo i ja rozmówię się z szejkiem. Ale posłuchaj dalej: udasz się natychmiast pieszo do Hegazi, ale tak, aby o ile możności nikt nie mógł cię zauważyć, w tym celu kazałem ci się przebrać, i kiedy już stamtąd wyruszysz, ja z Ben Nilem przywiosłuję.
— Skądże będziesz wiedział o tem, że wyruszyłem w drogę?