Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/230

Ta strona została przepisana.

— Istotnie, do tej chwili nie miałem o tem pojęcia, ale przyszła mi nagle do głowy pewna myśl. Napomknę szejkowi el beled, w jaki sposób może on odnaleźć Arasz Kwol. Powiem mu tak: Oszczędzałem życie jeńców pomimo, że łajdacy ci zasłużyli już niejednokrotnie na śmierć. Obecnie wyczerpała się już moja cierpliwość i muszę się pomścić bardzo surowo za to, że mnie Ibn Asl chciał zamęczyć bez litości. Otóż za to właśnie czeka śmierć wszystkich poddanych Ibn Asla, którzy tylko pod rękę mi podpadną. Przedewszystkiem zaprowadzę jeńców do Dżebel Arasz Kwol, aby ich powrzucać do maijeh el Humma. Skoro więc Ibn Asl dowie się o tem, skieruje niezawodnie swą bandę w moje ślady, aby uratować zagrożonych na życiu poddanych. Cóż ty na to?
— Przypuszczam, że nie zawiodą cię te obliczenia, ale czy ci się uda akurat zwabić go w takie dogodne dla ciebie miejsce, gdzie możesz być pewien zwycięstwa, w to trochę wątpię.
— E, co do tego, to sobie poradzę. Zresztą on przybędzie tam wcześniej niż ja i będzie miał czas rozejrzeć się w terenie. Sądzę zatem, że jeżeli tylko cokolwiek posiada zmysłu oryentacyjnego, to przyjdzie na tę samą myśl, co ja, to znaczy, zechce na mnie napaść z dwu stron, z przodu i z tyłu, podczas gdy będę się znajdował na wązkiej ścieżce między skałami a wodą. jeżeli mu się to uda, to będzie mnie uważał za straconego.
— Miałżebyś odwagę wejść w tę pułapkę?
— Może, ale oczywiście tylko w tym celu, aby go wciągnąć w ten sposób w swoje sieci i potem ubezwładnić na zawsze. Ty popłyniesz z Hegazi aż do wysokości Dżebel Arasz Kwol, ukryjesz okręt w jakim zakamarku, a zostawiwszy kilku udzi do pilnowania, resztę marynarzy i asakerów zabierzesz ze sobą do maijeh el Humma i skryjesz się w lesie, o którym ci mówiłem. Tam masz czekać, dopóki nie spostrzeżesz nas i Ibn Asla. Możliwe, że ja prędzej jeszcze dotrę