Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/237

Ta strona została przepisana.

osady i mógłbym ci bez wahania powierzyć nietylko łódź, ale i nawet większy majątek, gdyby tego było potrzeba. Proszę cię jednak, nie odsyłaj łodzi do Chartumu, lecz niech zostanie, dopóki reis effendina tu nie powróci i nie zabierze jej z sobą!
— A kiedy można go się tu spodziewać?
— Nie wiem, ale przypuszczam, że pojawi się tu niebawem. Im więcej czasu będzie miał Ibn Asl, tem mniejsza nadzieja schwytania go. Reis effendina mógłby ścigać przestępcę na drodze do Faszody i może jeszcze dalej w górę, lecz możliwe jest, że łotr uda się w kierunku Bahr el Dżebel albo Bahr es Seraf na połów niewolników. Pościg aż tak daleko byłby niemało uciążliwy. Lepiej w każdym razie zaczekać na jego powrót, odebrać mu połów i załatwić się z nim ostatecznie. W takim razie spotkałoby go niezawodnie to samo, co jego ojca, Abd Asla.
— Jak? Cóż jemu grozi?
— Śmierć! Mogłem powystrzelać wszystkich łajdaków, jak to uczynił emir na Wadi el Berd z ich towarzyszami, ale jestem za dobry, zresztą chciałem dostawić wszystkich emirowi, by zrobił z nimi, co mu się podoba, zmieniłem jednak zamiar i załatwię się z drabami bardzo krótko, jak na to zasługują.
— Mógłże reis effendina udzielić ci aż takiego pełnomocnictwa, które może wydawać jedynie kedyw?
— Ma upoważnienie przelewać swą władzę na inne osoby, jeżeli tylko uzna to za stosowne. Zresztą to bardzo znakomity środek na wytępienie wstrętnych zbrodniarzy, trudniących się rabowaniem ludzi i ich handlem. Tylko jak najsurowsze postępowanie ze strony rządu położy koniec tej pladze. Ja, co prawda, nie korzystałem jeszcze z przelanych na mnie czasowo praw, ale teraz nie mam już żadnych skrupułów i poraz pierwszy pokażę gałganom, że ze mną nie łatwa sprawa.
— Niby masz prawo, ale zawsze to pewna odpowiedzialność.
— Ba! Czyż sądzisz, że jestem także odpowie-