Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/278

Ta strona została przepisana.

— Jego tu niema.
— Jest napewno.
— Napewno? A no w takim razie sławna twoja wszechwiedza nie jest tak wielka i pewna, jak to udajesz, bo gdybyś wiedział, gdzie znajduje się obecnie Ibn Asi, to o wiele mniej bezczelnie zachowywałbyś się w tej chwili.
Słowa te zastanowiły mnie. Przedewszystkiem żałowałem mocno, że nie zostawiłem Ben Nila przy jeńcach, bo właśnie teraz przyszło mi na myśl, że Ibn Asl zmienił plan o tyle, o ile właśnie osoba jego wchodziła w rachubę. Możliwe, że nie dowierzał szejkowi el beled i dlatego oddał dowództwo nad tym oddziałem swoim oficerom, a sam pospieszył w ślad szejka el beled, aby prowadzić nam na karki czterdziestu ludzi. Na szczęście zapóźnił się z tem, bo zdołałem wcześniej rozbroić całą tę zgraję, zaczajoną w kotlince. Pocieszałem się jednak tą myślą, że on sam jeden nie podołałby zadaniu, gdyby mu się zechciało uwolnić uwięzionych, ale i w tym wypadku trzeba było być przygotowanym na niespodziankę, wszak łatwo przez przypadek prosty mogło mu się poszczęścić i... wobec takiego obrotu rzeczy prawdopodobieństwo ujęcia tego gałgana znacznie w mem pojęciu zmalało. Oczywiście nie dałem poznać tej troski po sobie i odpowiedziałem oficerowi z chytrym uśmiechem:
— Gdzie znajduje się Ibn Asl, nie potrzebujesz mi mówić o tem. Jeżeli go niema tu na czele sześćdziesięciu ludzi, to z pewnością jest w tyle przy tamtych w kotlince,
— Masz babo... On wie o tej kryjówce w wyschłym potoku... Któż ci zdradził to miejsce?
— Wiem o niej i powinieneś się tem zadowolić, zresztą słyszałeś już nieraz, że ja wiem wszystko, co chcę wiedzieć, a wy, głowy baranie, wy głupcy powinniście nareszcie pogodzić się z tem, iż ja nie dam się na nic złapać ani w jakikolwiek sposób podejść; Ustawiliście łapkę sami na siebie, a nie na mnie i daliście się połapać jak głupie osły.