Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/310

Ta strona została przepisana.

gotowością, jeżeli oczywiście leży w mojej mocy udzielić ci potrzebnych wiadomości.
— Znany ci jest przewodnik po jaskini w Maabdah, niejaki Ben Wazak?
— Owszem. Widziałeś sam, że z nim rozmawiałem.
— A jego brata Hazida Sichara, znasz?
— Znam.
— Wiesz, gdzie on obecnie przebywa?
Stary, zamiast odpowiedzi, spojrzał na mnie badawczo, poczem zapytał:
— Poco ci to potrzebne?
— Poszukuję go, bo prosił mnie o to jego brat.
— Dobrze, mogę ci powiedzieć, gdzie jest ten człowiek, ale pod warunkiem, że uzyskam natychmiast wolność razem ze wszystkimi jeńcami.
— Czyś ty zwaryował? — przerwał mu reis effendina. — Toż to żądanie, na które zdobyłby się jedynie waryat...
— Ale ja postawiłem je i wcale go nie cofnę.
— Powiedzże mi więc, effendi, — zwrócił się do mnie emir — jak się rzecz ma z tym zaginionym.
— Wybrał się on w podróż do Chartumu po odbiór znacznej sumy od kupca Barjada el Amin i rzeczywiście otrzymał ją, ale od tego czasu słuch o nim zaginął. Wówczas to Ibn Asl był zatrudniony u wspommianego kupca jako ubogi pomocnik, lecz po zniknięciu Hazida Sichara stał się nagle bogatym i rozpoczął na własną rękę handel niewolnikami.
— Widocznie odebrano mu pieniądze i zamordowano go.
— Nie. Nie zamordował go nikt — wtrącił Abd Asl. — Powiem ci, gdzie on się znajduje, jeżeli wypuścisz nas wszystkich na wolność.
— To niemożliwe, ale z przyjaźni dla effendiego, proponuję, abyś wymienił dotyczącą miejscowość, a za to obejdę się z tobą mniej surowo, bo zamiast wrzucić cię między krokodyle, każę cię rozstrzelać.
Wtem nagle stary parsknął szyderczym śmiechem: