unoszą się na wodzie z miejsca na miejsce. Roślinka ta przedostaje się z jeziora Tsad w wielkiej ilości, a mieszkańcy Bornu i Baghirmi śpiewają nawet o niej bardzo piękną barkarolę, która jest wyraźnym dowodem poetycznego usposobienia tych szczepów. Piosnka ta w wolnym przekładzie polskim brzmi:
Po przez wzburzone fale wód,
Bezdomna fanna płynie, płynie...
Hen do nieznanych, obcych wrót
W smutnej i tęsknej gdzieś krainie...
A Talhy błędny, trwożny cień
Rozpina żagle do księżyca
I pełen cichych błogich śnień
Tęsknotą własną się zachwyca...
Wtem nagle drgnęło coś wśród fal,
Tak piękne, szczytne, jak duch blade — — —
Cień drgnął, w bezdomną spojrzał dal
I w toń na wieczną padł zagładę.
Po przez wzburzone fale wód
Bezdomna fanna płynie, płynie...
Hen, do nieznanych obcych wrót
W dalekiej tęsknej gdzieś krainie...
Zamiast pogrążać się myślami w tajemnice koranu, patrzyłem na kwiecie, lśniące jak srebro w świetle księżyca, i powtarzałem w duchu słyszane kiedyś zwrotki o „bezdomnej fannie“ i o jej ojczyźnie, gdzie lwy, słonie, nosorożce, krokodyle i inne olbrzymie potwory Świata zwierzęcego żyją ze sobą w zgodzie, aczkolwiek nie dobrowolnie, lecz z obawy jedno przed drugiem...
Wtem przerwał ciszę jeden z Takalów, wyciągając rękę w stronę pustyni.
— Jakiś jeździec! Patrzajcie! Do nas się zbliża, Ktoby to był?
I istotnie przez pustynię pędził jakiś jeździec wprost na „bród ocieniony“, zapewne znał dokładnie okolicę i to miejsce do przeprawienia się na drugą