Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/348

Ta strona została przepisana.

możesz się należycie wylegitymować. Zdaje mi się, że mógłbyś rozprószyć moją wątpliwość i to w dwojaki sposób. Czy zgadzasz się na to?
— Muszę naprzód wiedzieć, o co idzie.
— Słyszałeś, że ów effendi ma być podobno bardzo silny. Otóż zechciej spróbować się ze mną, abym zbadał, czy istotnie posiadasz taką siłę, jak on.
Rozumie się, był to tylko wykręt z jego strony w celu popisania się swą siłą. Poczciwiec sądził, że byłoby niemożliwością, aby ktoś, posiadający siłę, mógł udać, że jest słaby. Co do mnie, to byłbym bez wahania przystał na jego żądanie, gdyby nie wzgląd na moją godność duchowną, do jakiej konsekwentnie przyznawać się należało. W tej więc myśli odrzekłem:
— Powiadasz więc, że mogę się wylegitymować w dwojaki sposób, a przedewszystkiem za pomocą pojedynku. Niestety, przyznasz sam, że powołaniem mojem jest praca dla dobra dusz ludzkich, dla Świętej wiary, a nie walka. Porównaj zresztą siebie i mnie, czyż nie jesteś pewny z góry, że musiałbym ci ulec?
— Ba, ale w walce nie zawsze rozstrzyga fizyczna budowa...
— Tak jest — wtrącił posłaniec łowcy niewolników. — Jak się dowiedziałem od Ibn Asla, ów obcy effendi nie jest wcale olbrzymem, a mimoto odznacza się taką siłą, że nikt mu pod tym względem nie dorówna. jeśli więc jesteś giaurem, to musisz odnieść zwycięstwo nad Szedidem. W przeciwnym razie będziemy mieli dowód, że nie jesteś eifendim.
— Słusznie — potwierdził Szedii. — Powinieneś zmierzyć się ze mną, jeżeli tylko masz czyste sumienie. Wahaniem zaś dasz dowód, że się boisz, aby nie wypróbowano i nie odkryto twej siły. Decyduj się więc i to prędko!
Wstałem, jakbym istotnie godził się na propozycyę, ale zauważyłem przytem z wyrazem udanego zakłopotania: