Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/351

Ta strona została przepisana.

Po tych słowach przybrał odpowiednią postawę skłonił głowę, złożył ręce i zaczął:
— W imię najmiłosierniejszego Boga! Mów: O, wy niewierni, nie czczę tego, co wy czcicie, a wy nie czcicie tego, czego ja nie czczę, a ja nie będę również nigdy czcił tego, czego wy nie czcicie, a wy będziecie... nie będziecie czcili tego, czego ja nie będę... co ja będę czcił, bo wy macie moją religię, a ja nie mam... ja mam... ja nie mam....
Utknął, spostrzegłszy, że pomylił się i to dość poważnie, bo nietylko poprzekręcał wyrazy, ale nawet dodał takie słowa, których wcale w surze niema.
— No? — zaśmiałem się — jesteś pijany, czy też jesteś giaurem?
— Ani jednym ani drugim — odparł z gniewem. — Ta sura jest istotnie najtrudniejszą ze wszystkich. Ty zaś jako Senussi musisz potrafić wypowiedzieć ją bez pomyłki.
— Skoro ci to przyrzekłem, możesz być pewnym, że dotrzymam słowa.
— A więc zaczynaj! Uprzedzam cię jednak, że skoro tylko pomylisz się o jedno słowo, to sprawa po twej stronie przegrana, to znaczy życie twoje będzie w mojem ręku i wszystko, co masz, będzie moją własnością.
— No, no, grozisz napróżno. Radbym jednak wiedzieć, w jaki sposób przekonasz się o pomyłce, jeśli sam tekstu nie znasz...
— Już ja wiem, co umiem... Mów!
I zacząłem prawie jednym tchem:
— W imię najmiłosierniejszego Boga! Mów: O, wy niewierni, ja nie czczę tego, co wy czcicie, a wy nie czcicie tego, co ja czczę, a ja także nie będę nigdy czcił tego, co wy czcicie, a wy nie będziecie nigdy czcili tego, co ja czczę. Wy macie swoją religię, a ja swoją.
Tekst ten, przetłumaczony na język polski, nie jest wcale trudny do powiedzenia, ale w arabskim rzecz ma się zupełnie inaczej. Odmiana czaso-