Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/363

Ta strona została przepisana.

— Czyżby był zaniechał ich przedtem?
— O, nie! Zadawał sobie wiele trudu, niestety bez skutku. Mojem zdaniem popełnił on wielki błąd, darząc zbytniem zaufaniem waszego znajomego kupca Barjada el Amina. Ten nie powinien był wcale wiedzieć, że poszukiwania są w toku, i nawet podejrzewam go o współudział w sprawie twego nagłego zniknięcia.
— No, tak, tak — potwierdził Hazid Sichar. — To on oddał mnie w ręce Ibn Asla!
— Ach, nie nadarmo przyszło mi na myśl jeszcze wówczas, gdy brat twój opowiadał mi wszystko, że sprawa z tym Barjadem nie bardzo jasna. Przydomek el Amin znaczy uczciwy i właśnie dlatego wzbudziło się we mnie podejrzenie, czy pod tą osłoną nie kryje się łotr. Miał podobno wypłacić ci wielką sumę, a pozatem nie mógł dać żadnej o tobie odpowiedzi. Powstało we mnie podejrzenie i postanowiłem wziąć go odrazu na cel, to jest dochodzić skrycie po nitce do kłębka, ale niestety, zaskoczyły mnie w podróży ważne i straszne przygody, zboczyłem znacznie od Chartumu. Do dziś jeszcze tam się nie dostałem i kto wie, kiedy to nastąpi.
— I to na moje szczęście, efiendi, bo gdybyś był nie spotkał nas dzisiaj, przepadłbym był na zawsze!
— Przypuszczenie to jest może jednak zwodnicze. Ibn Asl utrzymywał stosunki handlowe z Barjadem el Aminem, co naprowadziło mnie na myśl, że właśnie od niego można zasięgnąć o tobie wiadomości. Do tego przyłączyły się jeszcze dalsze powody, a mianowicie te, aby go schwytać, co prędzej czy później musiałoby się było udać, no, i musiałby był bezwarunkowo dać objaśnienia, co się z tobą stało.
— Chwała Allahowi, sprawy ułożyły się dla mnie o wiele pomyślniej i doprawdy nie wiem, czem zasłużyłem na to szczęście.
— Co się tyczy zasługi, o której wspominasz, to pamiętaj, że na świecie niema człowieka bez winy i że każdy żyje jedynie z łaski i miłosierdzia Allaha.