Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/422

Ta strona została przepisana.

spróbował ucieczki! Ibn Asl przybędzie tu najdalej w południe, no i losy wasze natychmiast się rozstrzygną. Ja mieszkam tuż za płótnem i mogę słyszeć każde wasze słowo. Gdybym więc zauważył choćby nieznaczny podejrzany ruch z waszej strony, nie będę szczędził wcale bata. Niechże wam Allah udzieli miłego spoczynku i... przyjemnych marzeń!
Ostatnie słowa wypowiedział z nietajoną ironią i, zabrawszy swoich ludzi, oddalił się. Przez cienkie płótno mogliśmy obserwować w drugim przedziale światło i poruszający się cień grubasa, wskutek czego można było wnioskować, co robi. Widzieliśmy, jak uchylił płótno i oddalił się, a dwa głosy kobiece zadźwięczały znów ożywioną rozmową. Po chwili Turek wrócił, usiadł i rozmawiał z kobietą, z którą niebawem wyszedł na pokład, a w kilka sekund później jakaś postać uchyliła płótno, wsunęła głowę do naszego przedziału i ozwała się szeptem:
— Gdzie jesteś, effendi?
— Tu! Ktoś ty?
— Fatma, którą znasz.
A więc była to ulubiona służąca siostry Turka. Czego ona chciała? W jakim celu zaczepiła mnie?
— Czego sobie życzysz ode mnie? — zapytałem.
— Moja pani dowiedziała się, że jesteś uwięziony i mają cię na śmierć zamęczyć, czego onaby nie przeżyła, tak ci jest życzliwą.
— Niech ją Allah błogosławi za to współczucie.
— Ona jest bardzo szlachetna, effendi, i chce cię uratować.
— Hamdulillah! W jakiż to sposób?
— Niestety, niewiele ona może zrobić dla ciebie, ale zrobi wszystko, na co ją tylko stać. Pamiętasz sobie, jak to włosy poczęły jej wypadać, a ty zapobiegłeś temu swoimi lekami; Ona nigdy ci tego nie zapomni. Teraz właśnie zdarza się sposobność wyświadczenia ci wdzięczności za to. Powiedz więc, jakie masz życzenie w tej chwili.