Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/43

Ta strona została przepisana.

już, co z ciebie za ziółko. Znasz ty bajkę o pluskwie, która chciała oszukać buhusaina? [1]
— Co mnie obchodzi bajka, którą zna prawie każde dziecko.
— Przeciwnie, bajka ta powinna cię bardzo obchodzić, ponieważ z chwilą, gdy cię opadła niedorzeczna myśl o przebiegłem zapędzeniu mnie w ośli kąt, stałeś się podobny zupełnie do tej bakki[2]. Nie udałoby się to bowiem nawet człowiekowi o zdrowych zmysłach, a cóż dopiero mówić o tobie. Wszak w głowie twej, zamiast mózgu, woda się chlupie i dlatego raz jeszcze ci powtarzam, że porwanie się twoje w celu oszukania effendiego z Zachodu przypomina doskonale treść wspomnianej bajki.
Wypowiedziałem to z wielką dumą i zarozumiałością, jednakże wszelki inny sposób byłby tu był zupełnie bezcelowy. I rzeczywiście, nawet tak zuchwały ton nie zdołał go zbić z tropu.
— Uważałbym sobie za ujmę wchodzić z tobą w dalszą rozmowę. Jesteś giaurem. Gdybyś istotnie posiadł taki rozum, jak mniemasz, to dawno już wyrzekłbyś się był swej pogańskiej wiary. Zresztą szkoda czasu na tę gadaninę, rozwiąż mi ręce natychmiast, zdejm ze mnie powrozy, skalane twemi pogańskiemi rękoma, gdyż inaczej...
— Milcz! — przerwałem mu nagle. — Jeżeli usłyszę tylko jedno słowo groźby, to odpowiem ci... batem! Jeżeli pies szczeka niepotrzebnie, to go się ćwiczy... Szkoda, że nie zrozumiałeś dotąd grozy swego położenia i szarpiesz się, zamiast błagać o litość. Ostrzegam cię więc raz jeszcze, że gotów jestem przekonać cię o rzeczywistości nie słowami, ale w inny sposób, nie bardzo dla ciebie miły....
— No, no, powoli.., nie tak ostro... Jestem szejkiem i....

— Ba! — buchnąłem śmiechem. — Marny szejk

  1. Lis.
  2. Pluskwa.