Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/435

Ta strona została przepisana.

jak przypłynęła tam łódka, na której przywieziono dwa długie okrągłe tłomoki i wydano na okręt. Czy nie mógłbyś mi powiedzieć, co znajdowało się w tych tłomokach?
— Skądże ja o tem mogę wiedzieć?
— Staraj się zatem dociec, bo to właśnie jest wspomnianą tajemnicą. Jesteś sprytny, i mam nadzieję, że ci się to uda.
Podczas tej rozmowy stanąłem w drzwiach i odchyliłem dywan, by zobaczyć rozmawiających. Mudir był obrócony do mnie twarzą, sangak plecyma. Pomyślałem, że teraz nadeszła właściwa pora, i szepnąłem do Ben Nila:
— Wyjdź pocichu i stań przed drzwiami.
Popchnąłem go i spostrzegłem, że przez oblicze mudira przebiegł ironiczny uśmieszek na widok przebranego Ben Nila. Sangak tymczasem namyślał się, co ma począć, i dopiero po upływie dobrej chwili odrzekł:
— QOdnajdę ten okręt, panie. W tej chwili wyruszę. Tłomoki, o których mowa, będzie można tam jeszcze odnaleźć.
— Kto wie... a zresztą nie przywiązuję do nich zbyt wielkiej wagi. Chciałbym się tylko dowiedzieć, co one zawierały, i to dla mnie rzecz ważna tak dalece, że jeśli wywiążesz się dobrze z zadania, otrzymasz wynagrodzenie, i to wynagrodzenie tak wielkie, że ci się nawet o tem nigdy nie śniło.
— Jestem najwierniejszym z twych sług, mudirze — zapewniał arnauta, składając się, jak scyzoryk. — Moje szczęście polega jedynie na twej dobroci i łasce.
— Wiem. Jesteś bardzo wierny i godny, i dlatego w nagrodę i w dowód mej życzliwości wyszukałem ci kobietę, z którą nie może się równać najjaśniejsza gwiazda haremu.
— Kobietę? — zawołał sangak, zachwycony naprawdę.
— Tak, kobietę, wzór nietylko piękności, ale