Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/438

Ta strona została przepisana.

kijów", domyślił się, co go czeka, i syknął w kierunku mudira:
— Każesz mię może obić?
— Zamierzam tylko spełnić twą wolę na tobie samym. Radziłeś mi przecie, abym zastosował bastonadę do tych, którzy są winni, a że winnym jesteś ty właśnie, więc...
— A czy ty wiesz, co to znaczy?
— Nic więcej, tylko tyle, jak gdybym kazał wychłostać psa.
— Ale ten pies ma zęby!... Na moje skinienie arnauci rzucą się na ciebie... Nie znasz mnie jeszcze!...
— O, przeciwnie, znam cię doskonale. Wymieniłem nawet nazwiska twoich przyjaciół, co niewątpliwie powiększa szereg dowodów twej zbrodniczości, A zresztą możesz utrzymywać, że cię nie znam, natomiast ty mię znasz i wiesz, dlaczego nazywają mnie Abu hamzaj miah. Dostaniesz więc pięćset...
— Pie... pięć... seeeet? — krzyczał arnauta. — Byłaby to cena twego życia!...
— Ech, zamiast się odgrażać, zwróć się do Allaha, aby cię pobłogosławił na drogę przez most śmierci i abyś nie spadł przypadkiem w ogień dżehenny...
Sangak drgnął na to i rzucił na mudira spojrzenie trudne do określenia:
— Moost... śmierci? Chcesz zamęczyć mię... na śmierć?...
— Dostaniesz pięćset i znikniesz mi z oczu; taki wydałem rozkaz „Ojcu kijów“, a ty wiesz, że nie wydaję rozkazów na wiatr...
— Ale ja mam ręce i nogi i zęby.... będę się bronił.... rozszarpię cię na strzępy...
Szarpnął się gwałtownie, chcąc się rzucić na mudira. Ale pomocnicy „Ojca kijów" odznaczali się znakomitą wprawą w podobnych. wypadkach: przycisnęli go do ziemi, jak rozjuszone zwierzę, i zarzucili nań rodzaj rzemiennej uzdy na głowę w ten sposób, że dolna szczęka została silnie zaciśniętą, co uniemo-