Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/442

Ta strona została przepisana.

to ja mu sam dam, ale nie w pieniądzach, bo ich nie mam. Podatki płacą tu w naturze, więc i ja w ten sposób mogę zaspokoić jego pretensyę. Niech więc idzie do mego owczarza i każe sobie dać trzy owce. A teraz precz!
Obdarzony okazał wielkie zadowolenie z obrotu sprawy. Skłonił się trzykrotnie aż do ziemi i wyszedł. Na drugi dzień, ku memu zadowoleniu, dowiedziałem się, że istotnie dano mu trzy owce.
Ledwie rybak wyszedł, zameldowano mudirowi, że arnauci wyruszyli w okolicę Kuek w celu ściągania podatków. Biada tym, do których zawitają ci żołnierze! Ludność bowiem musi nietylko zapłacić należne podatki, ale utrzymywać żołnierzy swoim kosztem. Można sobie wyobrazić, jak wielkie nadużycia dziać się muszą, gdy rozpasana tłuszcza żołnierska wpadnie do wsi i hula w niej bezkarnie. Mieszkańcy zazwyczaj, skoro tylko usłyszą o zbliżającej się pladze, zabierają żony, dzieci i cały dobytek i uciekają w świat na tak długo, dopóki żołnierze się nie wyniosą.
Po wymarszu arnautów przygotowano pewną ilość łodzi żaglowych i dodano mi pięćdziesięciu dobrze uzbrojonych żołnierzy, nad którymi objąłem dowództwo z Ben Nilem. Wyruszyliśmy w górę rzeki po południu. Około piątej dotarliśmy na miejsce koło latarni nadbrzeżnych; okrętu już tam nie było!...
Udałem się na brzeg i znalazłem bose ślady wielu ludzi, których liczbę wywnioskować było bardzo trudno, ale co do czasu mogłem sobie wyrobić pojęcie, bo odciski nie były świeże i wskazywały, że upłynęło conajmniej pięć godzin od chwili, gdy gromada bosych wojowników weszła na pokład.
Nie było więc mowy o ściganiu okrętu, i dlatego musiałem jak niepyszny zawrócić do Faszody.
Niepowodzenie to popsuło mi humor, a jednak starałem się o ile możności wyzyskać czas i przynajmniej zrobić porządek z Takalami, którzy napadli na trzech dżelabów i dwu nawet zabili.