Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/469

Ta strona została przepisana.

Skoro powrócę z wyprawy, to przy ich pomocy rozbroję stu pięćdziesięciu Dinków i uczynię ich niewolnikami, bo w takim razie nie zapłacę im żołdu i jeszcze na nich dobrze zarobię. Usuwam umyślnie dowódcę, aby mnie bezpośrednio słuchali, i proszę cię, postaraj się o to, żeby nie powrócił już do mnie. Dowiedziałem się, że chrzeŚcijański effiendi był u ciebie i że nawet schwytałeś go i na mój okręt odwiozłeś, ale nam uciekł. Musieliśmy z tego powodu cofnąć się czemprędzej w głąb Sudanu. Spodziewam się, że ucieczka jego nie wyrządziła ci żadnej szkody. Znam cię dobrze; jesteś mądry na wszystko. On nie ma pojęcia o seribie Aliab i oczywiście nie odnajdzie nas, choćby nie wiem jak szukał. A zresztą, gdyby go nawet kto powiadomił, to Dinka, który wiezie niniejsze pismo, wprowadzi go na mylną drogę. Jest o tem dobrze pouczony."
Przeczytałem list głośno, a murzyn, wysłuchawszy treści, zapytał:
— Co to za Dinka, o którym tu mowa?
— Ty sam. Ibn Asl zalicza cię i twoich wojowników do Dinków. Czy masz istotnie pod swoimi rozkazami stu pięćdziesięciu ludzi?
— Tak. Mieliśmy urządzić wyprawę na Rolów.
— Słyszałeś jednak z listu, że pochód skierowany jest przeciw Gokom.,
— Ależ to nasi pobratymcy; ja się na to nie zgodzę!
— Ba, ale ciebie tam już niema, i Ibn Asl popędzi twoich wojowników, dokąd mu się spodoba, a po powrocie zamieni ich w rekwik, zamiast wypłacić należny im żołd. Ty zaś, słyszałeś przecie wyraźnie, masz zginąć w Faszodzie, oczywiście, gdybyś tam dojechał. A:
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Murzyn, poganin, nie mógł pojąć zła, jakie zawisło nad jego głową. Przyszedłem mu więc z pomocą, opowiadając