Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/51

Ta strona została przepisana.

— Niewolnicy i wogóle czarni nie są właściwie ludźmi. Ty puścisz tych jeńców na wolną stopę!
Mężczyzna ten liczył około lat trzydzieści, był chuderlawy i nosił niebardzo gęstą, długą brodę. Z posępnej, ascetycznej twarzy przebijała się surowość. Stał dumnie wyprostowany przedemną a oczy jego błyszczały prawie groźnie, jakgdyby nie ja, lecz on był tym, który ma tu rozkazywać. Nie miałem wyobrażenia, że człowiek ten jako Mahdi odegra później tak wielką i znakomitą rolę.
— Proszę? — spytałem go. — No, proszę! Jakiem prawem i na jakiej podstawie śmiesz domagać się tego i to z taką pewnością?
— Ponieważ rozkazuję ja, fakir el Fukara.
— Bardzo ładnie. A ja jestem askari el asaker[1] i robię tylko to, co mnie się podoba.
Fakir el Fukara jest fakirem fakirów, a zatem najprzedniejszy z fakirów, dlatego ja nazwałem siebie żołnierzem żołnierzy, a więc najdoskonalszym z tych żołnierzy. On, zdaje mi się nie oczekiwał takiej odpowiedzi, ponieważ zapytał:
— I ty mnie nie znasz? Nie słyszałeś nigdy o fakirze el Fukara?
To mówiąc, zamienił z czcigodnym fakirem, leżącym na ziemi, przelotne, ale wiele znaczące spojrzenie, co wcale mojej uwagi nie uszło. Znają się więc, pomyślałem i odrzekłem:
— Nie znam cię wcale, lecz moi jeńcy mają ten zaszczyt.
— A ty skąd wiesz o tem?
— Powiedziałeś mi to ty sam.
— Kiedy? Nic o tem nie wiem.
— W tej właśnie chwili. Powiedziały mi to twoje oczy. Uczyniłeś sławnemu Abd Aslowi przyrzeczenie, którego żadną miarą nie dotrzymasz.

— A jednak dotrzymam... Zapytaj swoich jeńców,

  1. Asaker jest liczbą mnogą od „askari“.