Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/511

Ta strona została przepisana.

tę drogę. Ibn Asl wysłał tam Malafa w celu zrobienia mapy, a ja mu byłem do pomocy. Obeszliśmy całą okolicę, i Malaf odrysował na papierze każdy las, każdą rzekę lub potok.
Młody ten człowiek mógł nam być bardzo pożytecznym, dałem więc emirowi odpowiedni znak, i on go zrozumiał. Chciał więc coś powiedzieć, gdy wtem uwagę jego zwróciło nieoczekiwane wcale zdarzenie. Oto ktoś od zewnątrz usiłował wtargnąć do środka kordonu, i niebawem istotnie omal nie zdębiałem. Była to Kumra. Twarz miała zasłoniętą, a wrękach niosła buchający parą garnek. Za nią pojawiły się: Fatma z tłuczoną kawą i dwie białe służące z porcelaną. Omal nie wybuchnąłem głośnym śmiechem, podczas gdy emir zmarszczył brwi i krzyknął do płci pięknej:
— Czego tu chcecie? Wasze miejsce w izbie, a nie wśród żołnierzy! Wynoście się!
To jednak nie zbiło z tropu dziewic. Postąpiły naprzód gęsiego aż do samego emira, a „turkawka“ ozwała się wdzięcznym głosikiem:
— My jesteśmy tutejsze, o władco, i prosimy cię, byś się pokrzepił po uciążliwej podróży. Kawa jest świeża i ciepła, jak usta dziewczyny, a tytuń posiada tak rozkoszną woń, jakiej w siódmem niebie nawet niemasz. Pij więc, pal i uwolnij mego brata, bo ja... ja...
Nie mogła dalej mówić, gdyż zabolały ją już ręce od trzymania garnka, który począł się chwiać wreszcie i... katastrofa tuż, tuż. Dobroduszna „turkawka“ obchodziła się bez ochrony rąk, zwanej przez Arabki tandżaraja (rodzaj rękawiczek przy pracy kuchennej); naczynie na wodę było zbyt gorące dla jej delikatnych paluszków, — cierpiała tedy biedaczka, ale, mimo najlepszej chęci, dalej wytrzymać było ponad wszelkie jej siły, i garnek wraz z wodą upadł na nogi emira, a „turkawka“ krzyknęła, uciekając:
— Cierpliwości, emirze! zaraz zgotuję wodę nanowo!...
Cztery jej towarzyszki pokładły, co miały w rękach,