Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.2.djvu/518

Ta strona została przepisana.

utworze literackim musi przecie być bohater, który jest wcieleniem myśli i idei autora, a nikomu nawet na myśl nie przychodzi doszukiwać się przyczyn z jego życia, badać tło jego osobistych stosunków. Bo czyż Szekspir a Hamlet to jedno i to samo, albo Faust i Goethe, Kordyan i Słowacki, Płoszowski i Sienkiewicz?... May wyposaża swego bohatera we wszystko, na co go tylko stać, a stać go na bardzo wiele: daje mu w ręce sztandar najpiękniejszej idei i każe mu wędrować po całej niemal kuli ziemskiej ze słowem apostolskiem na ustach. Jest to postać świetlana, prawa i dobra, i to powinno wystarczać.
Ba, ale co do prawdziwości zdarzeń... Powieści Maya są jakby notatkami z podróży, w których panuje najściślejsza konsekwencya. Mimoto jednak nie brak niedowiarków, którzy posądzili Maya o to, że nietylko nie przeszedł w życiu opowiadanych wypadków i zdarzeń, ale nawet ani nogą poza Europą nigdy nie był. Na ten zarzut odpowiada M. Dittrich w swojej broszurze: „Karl May u. seine Schriften“ (Drezno 1904): „Są tacy, którzy mają odwagę twierdzić to jeszcze dziś, kiedy tysiące listów i kart korespondencyjnych, pisanych przez Maya z najrozmaitszych stron świata, znajdują się w rękach wielu ludzi, począwszy od prostych robotników, a skończywszy na osobach ukoronowanych. A ponadto May posiada sam olbrzymią kolekcyę zbiorów i osobliwości z różnych krajów, po których podróżował.“
Czy May przeżył istotnie wszystkie niebezpieczeństwa, jakie opisuje, czy dokonał bohaterskich czynów naprawdę — to sprawa uboczna. Głównie zaś idzie o to, czy May był osobiście na miejscu tam, gdzie zaszedł ten lub ów wypadek. A że był, na to są dowody. Czy więc May walczył istotnie z Winnentou, czy przeprawiał się przez niebezpieczny szot Oszerid, czy dysputował z samym Mahdim na temat koranu, czy wyratował Sendadora z nad przepaści — mniejsza o to; dosyć, że wszystko to nosi cechy najzupełniejszego