— Podjął się... ten, no ten, muzabir.
— A więc ten kuglarz, który dwa razy godził na życie naszego effendiego? W jaki sposób on to zrobi?
— Przekupił farrana[1] i da mu truciznę, aby ją wrzucił do ciasta, gdy będzie dla reisa effendiny sporządzał kizrah[2].
— Przysięgasz, że to wszystko prawda?
— Przysięgam na Allaha, na proroka i na życie i nauki wszystkich kalifów, że nie kłamię.
— No, widzisz teraz, jak szybko dowiedzieliśmy się od ciebie to, czego nie chciałeś powiedzieć. Wyślemy więc natychmiast kuryera, by ostrzegł w czas dowódcę. Obawa przed śmiercią zmusiła cię do wyjawienia zbrodniczych zamiarów i teraz, gdy już wiem wszystko, mogę cię zapewnić, że strach był zupełnie zbyteczny z twej strony. Ja wcale nie miałem i nie mam zamiaru plamić swego honoru zabójstwem. Jesteś niedołężnym i starym tchórzem, a do tego posiadasz podłą duszę. Znęcanie się więc nad tobą przynosiłoby ujmę mojej czci. Sprawę załatwimy w inny sposób; chcę walczyć, ale nie z tobą, bo jestem młody i silny, lecz z twoim zastępcą. Wskaż któregokolwiek z jeńców, a rozwiążę go natychmiast, dam mu nóż i niech staje ze mną do prawidłowej walki, a Allah rozstrzygnie. jeżeli zastępca twój zwycięży mnie, jesteś uratowany, gdy zaś ja go położę, czeka i ciebie śmierć, bo on będzie walczył w twojem imieniu za ciebie.
Effendi, — zwrócił się do mnie — mam nadzieję, że zgodzisz się na to wszystko.
Przyznam, że nie oczekiwałem takiego obrotu sprawy. Młodzieniec okazał się szlachetnym w całem znaczeniu tego słowa, ale — jaki może być wynik pojedynku? Ben Nil był odważny i, jak na swoje lata, dość silny i sprytny, czy jednak można było przewidzieć z góry, że zwycięży? Rozumie się samo przez się, że stary wybierze najdzielniejszego wojownika,