Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/129

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ III.
Czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą.



Niejeden z moich czytelników pomyślał sobie zapewne, zamykając poprzedni rozdział: No, teraz autor powinien zakończyć swą opowieść, gdyż wszystkie powikłania zostały rozwiązane, i stało się ostatecznie zadość sprawiedliwości. Kto tak myśli, odpowiem temu, że nie jestem ja właściwie powieściopisarzem w znaczeniu literackiem, a tylko opisuję zdarzenia z życia rzeczywistego, nie troszcząc się o to, czy krytyk, choćby najwytrawniejszy, dopatrzy się w tem wykroczeń przeciw tak zwanym regułom literackim. Są bowiem inne reguły, stare, jak świat, które tysiąckrotnie są wyższe ponad reguły sztuki pisarskiej, — a do tych starych reguł zaliczyć trzeba w pierwszym rzędzie zgodność z rzeczywistością.

Najprawdopodobniej byłbym zamknął swą opowieść z chwilą pożegnania Wagundy, gdyby los nie był zrządził, że przed paroma laty w odległym od Sudanu kraju zetknąłem się z pewnym człowiekiem, którego przeznaczeniem było, wbrew wszelkim oczekiwaniom, spotkać się ze mną tu, na dalekiem Południu. Kto zna Pismo święte, ten niezawodnie przypomni sobie słowa: „Panie, drogi twoje są niepojęte, i wyprowadzasz wszystko najmądrzej i najwspanialej.“ Podróżowałem wówczas przez „Państwo srebrnego lwa“[1] konno z dzielnym służącym, Halefem, którego

  1. Persya.