Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/179

Ta strona została skorygowana.

Po niejakimś dopiero czasie ułatwiła nam przejście tulumba.
Co to jest „tulumba“? Oczywiście jest to przedmiot niezbędny przy każdym pożarze, a mianowicie sikawka. Sikawka! Czy możliwe, żeby w zapadłej wiosczynie Kurdystanu znalazł się podobny wymysł cywilizacyi? Tak! proszę mi wierzyć, że to była sikawka, i jeszcze jaka! Widziałem podobną w Turcyi, w Persyi, w Kairze. W tem ostatniem mieście była mi nawet powodem wypadku, a mianowicie obaliła mię wraz z osłem, na którym jechałem, przyczem ja znalazłem się na spodzie, a osioł na wierzchu! O, tulumbo! od chwili owej katastrofy ciarki mię przechodzą na samo wspomnienie twej nazwy! Byłem pewny, że nigdy w życiu już się z tobą nie spotkam, a jednak... widzę cię tu, w Khoi, być może — tę samą, tylko zamaskowaną.. czy może tylko przywidzenie mój wzrok w błąd wprowadza... Jednak nie! takiego systemu sikawki nie widziałem jeszcze nigdy w życiu.
Są ludzie, którzy mimowolnie mieszają pojęcia. Dla takich cel a środek, uboczna okoliczność sprzyjająca a przeszkoda — to wszystko jedno. Ktoby wątpił w możliwość pomieszania tak różnych między sobą pojęć, niech idzie do Khoi i każe sobie pokazać tulumbę. Ażeby mieć o niej pojęcie, proszę sobie pomyśleć... albo może lepiej nie myśleć, tylko uważnie przeczytać mój opis, który da dostateczne wyobrażenie o tym przedmiocie.
Otóż ja i Halef, jak to wyżej wspomniałem, usiłowaliśmy bez skutku wydostać się z pośród bezmyślnego tłumu, lecz rozhukana fala ludzka unosiła nas wciąż naprzód, coraz dalej od domu, w kierunku pożaru, aż wreszcie rozdzielono nas o tyle, że Halef był poza mną o kilka osób. Nie chcąc stracić go z oczu, obracałem się ciągle ku niemu i dawałem ręką znaki, bo wśród ogłuszającego zgiełku słowa moje nie mogły być dosłyszane, aby się ku mnie nanowo przybliżyć starał. Zgiełk ów i hałas był tak nieznośny, że, dłuższy