Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/218

Ta strona została przepisana.

w tobie jeszcze głęboko zabobon człowieka pierwotnego... Powiedz mi przynajmniej, za kogo zginął ów kapłan?
— Za swego Boga i za swą wiarę, sidi!
— Jak nazywamy takich ludzi?
— Szuhada[1]
— Co mówi o nich koran?
— Że po śmierci idą prosto do nieba.
— Otóż posłuchaj! Nawet wedle pojęć muzułmańskich każdy szahid idzie po śmierci do nieba i otrzymuje tam nagrodę za cierpienia i śmierć, którą poniósł. Czyż wobec tego ów pobożny kapłan, poniósłszy śmierć męczeńską za swoją wiarę, swego Boga, zamiast nagrody, miałby być skazany na karę przebywania w odludnej kaplicy, i to jeszcze w skórze niedźwiedzia? Czyżby to nie było dla niego raczej piekło, niż nagroda?
Halef otworzył znowu usta i patrzył na mnie ze zdziwieniem.
— Znowu otworzyłeś gębę — zaśmiałem się.
— Tak jest, sidi, dziwię się znowu.
— A cóż może być w słowach moich dziwnego?
— A no, żeś taki mądry i że umiesz na wszystko znaleźć odpowiedź. Allah inzaf albo Allah el adala... Bóg jest sprawiedliwością...
— Ba, ale w tym wypadku coby to była za sprawiedliwość?
— Allah nie byłby sprawiedliwy, gdyby ducha uczynił niedźwiedziem. Że jednak Allah bez zaprzeczenia jest sprawiedliwy, więc... więc...
— No, więc...
— ..... więc duch nie może być niedźwiedziem, ani niedźwiedź duchem.

— Rozumie się! Ale ponieważ tak łatwo zgadzasz się na wszystko, więc, gdybym ci powiedział, że wewnątrz twojej głowy siedzi zwierz dziki, zapewne uwierzyłbyś i w to również?

  1. Liczba mnoga od szahid — męczennik.