Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/23

Ta strona została przepisana.

to zdołałem rozróżnić sylwetki dwu murzynów. Zdawało mi się, że mają w rękach wiosła. Przeszli koło nas, i niebawem powtórzył się znowu podobny szmer, jak poprzednio.
— Prawdopodobnie idzie ich więcej — szeptał askari. — Przepuścimy ich również?
— Oczywiście. Idą oni do swoich łodzi. Jeżeli ich przepuścimy, to wnet dowiemy się, gdzie je ukryli; w przeciwnym razie trzebaby ich szukać bardzo długo. Tych jednak, którzy teraz nadejdą, nie puścimy.
Nadeszło znowu dwu z wiosłami i udali się za tamtymi w dół. Niewątpliwie mieli zamiar we czterech puścić łódź na wodę. Od strony obozu było już cicho.
— Pójdę za nimi — rzekłem, — a wy tu zostańcie i, gdyby jeszcze nadszedł jaki murzyn z obozu, to zatrzymajcie go, jeżeli zaś nie zechce się cofnąć, możecie strzelać, i to wystarczy, zanim powrócę do was.
Wysunąłem się z kryjówki i chyłkiem podążyłem w stronę maijeh. Ścieżka spadała prosto, jak pod sznur, aż do samej wody, i miałem wspaniały widok na maijeh. Powierzchnia wody, nie zmarszczona ani jedną falą, lśniła w potokach światła księżycowego, jak wypolerowany metal. Las oddalony był od maijeh wązkim pasem trzciny, z której wystawała wspomniana łapka. Stali tu czterej czarni, patrząc z wielką uwagą na wodę. Ponieważ byli zwróceni do mnie plecyma, podszedłem dalej, aż na brzeg lasu, i ukryłem się w cieniu palmy, zaciekawiony, co ich tak bardzo zajmuje.I niedługo czekałem na wyjaśnienie tej zagadki. Oto u brzegu ukazał się hipopotam. Po wielkości głowy można było wnioskować, że to olbrzym nielada. Zanurzał się w wodę i wypływał znowu, jakby się bawił, nie ukazując jednak całego tułowia, a. tylko głowę i grzbiet, na którym brykało sobie najspokojniej w świecie młode hipopotamiątko wielkości psa nowofundlandzkiego, ale o wiele od niego grubsze.
Starożytni Egipcyanie nazywali hipopotama „rer", to znaczy — wieprz. Zwierzę to istotnie przypomina