Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/233

Ta strona została przepisana.

nieco wyżej, jest druga ściana skalna ze zwaliskami, wśród których znajduje się legowisko niedźwiedzi.
— Niedźwiedzi? Więc jest tam nie jeden tylko, lecz więcej?
— O, tak!
— Hm! przypuszczałem, że w gnieździe tem mieszka tylko niedźwiedzica z małemi, bo czas parowania dawno już minął, a stary niedźwiedź, ojciec rodziny, ma ten brzydki zwyczaj, że pożera swoje młode, więc niedźwiedzica dla zabezpieczenia potomstwa przed zbrodniczymi popędami swego małżonka wypędza go zawczasu.
— Nie wiem o tem, ale dubb, którego tutaj niedawno widziano, to z wszelką pewnością ten sam dubb el chulud[1], co zamieszkał w okolicy od czasu wymordowania tu chrześcijan i jest duchem ich kapłana. Podobno przewyższa swem cielskiem dwa razy człowieka, a że tak długo już żyje, więc ze starości posiwiał. Żołądek ma on tak wielki, że łatwo pomieszczą się w nim Akwil ze swoim synem. Bądź więc ostrożny, effendi, wobec tego potwora i miej na uwadze, że serce moje przepełnione jest pragnieniem zobaczenia cię w Khoi, co byłoby niemożliwe, gdybyś zajął miejsce obok dwu nieszczęsnych jeńców szejka!
— Ech, nie obawiaj się o to. Jestem tak potężnym i twardym kęsem, że nawet ów potwór nie mógłby mię połknąć tak łatwo, tem bardziej, że przedtem będzie miał do pożarcia dwie wcale przyzwoite porcye z owych przedstawicieli rodu Bebbejów. Wiem również, co myśleć o nieśmiertelności potwora, i możesz mi o nim już więcej nie mówić. Wolałbym natomiast, abyś mi ściśle określił, gdzie mianowicie obozują Kelurowie. Czy może na tej polanie, o której wspominałeś?

— Nie; tam jest grunt bagnisty i nie nadający się na obóz. Ale umieścili się niedaleko stamtąd. Z polanki owej prowadzi na prawo jar, skąd spada nie-

  1. Niedźwiedź nieśmiertelny.