Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/254

Ta strona została przepisana.

będzie stała spokojnie, zanim się jej żebra policzy, effendi?
— Rzecz prosta, że nie będzie tu czasu na rozpatrywanie się, ale wprawnemu myśliwemu wystarczy jedno spojrzenie. Nóż należy wbić za jednym zamachem aż po sam trzonek, a może nawet nie wystarczy jedno pchnięcie i trzeba będzie je powtórzyć. Niedźwiedź bowiem tylko powierzchownie wydaje się niezgrabnym, i to, gdy nie jest rozdraźniony; ale gdy się go zrani, staje się on zwinnym i obrotnym, i wystarczyłoby zająć względem niego nieodpowiednią pozycyę lub przeliczyć się w ruchu choćby tylko o mgnienie oka, aby zginąć w jego pazurach, zanim się jeszcze nóż wyjmie. I pamiętaj: biada ci, gdy twój brzeszczot ześlizgnie się mu po grubej skórze! biada ci, gdy...
— Och, effendi! — przerwał Halef, — już wiem, co chcesz powiedzieć... Ty chciałbyś sam niedźwiedzicę potraktować i kolbą i nożem!
— Czy się ją przebije nożem, czy uśmierci uderzeniem kolby, zależeć to będzie od okoliczności w danej chwili, i ja naprawdę jestem zdecydowany podjąć się sam jednego i drugiego.
— Nie chcesz mię więc dopuścić do wzięcia udziału w karkołomnej wyprawie dzisiejszej? Czyżbyś chciał skazać mię na to, abym, powróciwszy do swego plemienia, miał opowiadać ciekawym wojownikom, jak to patrzyłem z założonemi rękoma, niby stara, niezdarna baba, na twoje czyny i na grożące ci niebezpieczeństwo? Cóż powie na to moja ukochana Hanneh, ów najśliczniejszy pączek między wszystkimi kwiatami całej ziemi? Czyż nie pomyśli ona sobie, że duch waleczności odstąpił już ode mnie i że równam się już tylko młynkowi do kawy, którego korba gdzieś się zapodziała?
— Uspokój się, kochany Halefie! W żadnym razie nie będziesz siedział bezczynnie, jak ci się to wydaje. Jeżeli bowiem ja podejmuję się zabić niedźwiedzicę, ta tobie przypadną w udziale młode niedźwiedziątka.
— Czyż z takiego podziału pracy byłby zadowo-