Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/273

Ta strona została przepisana.

— Powstań! nie klękaj przed człowiekiem! — rzekłem, podnosząc go. — Tylko przed Bogiem i jego zastępcami należy klękać; ja jestem grzeszną istotą, jak i ty. Czy naprawdę gotowi jesteście powierzyć swe losy w moje ręce?
— Tak. Uczyń z nami, co ci się podoba! Wierzymy teraz, że nie wydasz nas Kelurom.
— Nie obawiajcie się o to. Jesteście wolni!
— Allah! Przedziwnym jesteś człowiekiem! Czyżbyś nawet nie zamierzał oddać mego ojca w ręce władzy w Khoi, aby tam został ukarany za kradzież dziesięciu tysięcy piastrów?
— Nie jestem policyantem z Khoi. To, co zawiniliście wobec mnie, przebaczyłem wam, a rachunki wasze z innymi ludźmi nic mię nie obchodzą i nie mam prawa czynić nad wami sprawiedliwości. Allah najlepszym jest sędzią... Jesteście wolni i moglibyście już teraz pójść, dokąd się wam spodoba. Jednak poproszę was, byście zostali z nami do rana, bo w razie waszego odejścia, doznalibyśmy prawdopodobnie przeszkody w zamierzonem przez nas przedsięwzięciu.
— Emirze, nie powinieneś nas prosić, lecz rozkazywać nam. Serca nasze przepełnione są wdzięcznoŚcią dla ciebie, a nienawiść, którą przedtem do ciebie żywiliśmy, rozwiała się, jak mgła w słońcu. Żądaj więc, co chcesz, a wszystko uczynimy chętnie.
— Owóż poproszę was jedynie o to, abyście, będąc z nami do rana, zachowywali się jak najspokojniej. Zamierzam bowiem jeszcze dzisiejszej nocy odebrać od Kelurów swoje konie i wziąć szejka ich Szir Samureka do niewoli. Skoro mi się to uda, będziecie mogli odejść.
— Co mówisz, effendi? zabrać im konie i uprowadzić szejka? Konie, jakkolwiek bardzo trudna będzie z nimi sprawa, może ci się uda wydostać. Co się jednak tyczy ujęcia szejka, to wątpię, czy podołasz temu zadaniu,
— Skądże to nabrałeś śmiałości mówić w ten