Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/275

Ta strona została przepisana.

niarzem, to prawda. Ale czemże byliście wy, zanim wam przebaczyłem? On miał zamiar pozbawić mię życia, i wy zamierzaliście to samo. Odpłaciłem wam za to nie zemstą, lecz przebaczeniem, i mam prawo postąpić tak samo z szejkiem Kelurów.
— Kelurowie są naszymi wrogami i między nami a nimi toczy się krwawy spór.
— Mnie to nic nie obchodzi. Czyż do tej chwili i wy nie nazywaliście nas swymi wrogami? a jednak, jak sądzę, nie jesteście już nimi teraz. Przed chwilą zresztą mówiłeś mi tak pięknie o miłości, a teraz obstajesz przy zemście względem swych wrogów... Czy myślisz, że miłość, jakiej wymaga od nas Bóg, dopuszcza takie postępowanie? czyż jest zasługą kochać tylko tych, którzy ciebie również kochają? Kto poznał, jak wygląda prawdziwa miłość, ten powinien wytężyć wszystkie swe siły, aby się mógł sam na nią zdobyć, aby się w niej doskonalił. Proś Allaha, aby ci w tem dopomógł, bo, wierzaj mi, niema większego szczęścia na ziemi, jak żyć w miłości i umrzeć pod opiekuńczemi jej skrzydłami. Ale nie możemy zbytnio rozwodzić się tutaj nad tem, bo niewiele już mamy czasu. Czy przypominasz sobie, co ci odpowiedział Szir Samurek, gdy twierdziłeś, że was uratuję?
— Nie wiem, o co pytasz.
— Przypomnij sobie słowa szejka, które ci rzekł tam, w obozie: „Przysięgam na Allaha i na moją duszę, że skoro on was uratuje, to ja sam porzucę islam i zwrócę się do Boga, który umarł na krzyżu za grzechy ludzkie."
— Maszallah! Skądże ci znane są tak dokładnie słowa, wypowiedziane do mnie przez szejka? Czyżbyś był wszystkowiedzącym, effendi?
— A przypominasz sobie, co ci jeszcze mówił o krzyżu i o niedźwiedziu?
— Tak, przypominam sobie.
— Otóż trzeba, abyś nam pomógł słowa jego urzeczywistnić. Jeżeli miłość, jaką żywię w swem sercu,