Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/277

Ta strona została przepisana.

zemsty oraz zbrodni, pomimo, że uważacie się za wybranych ulubieńców Allaha. Kismet odebrał wam wolność i uzdolnienie do czynów, do życia, do szukania dróg ku światłu. A skoro poznacie chrześcijanina, który uzbroił się w miłość i cnoty, nakazane mu przez Boga, i dokonywa cudów, wówczas wołacie ze zdziwieniem „maszallah" i nie możecie pojąć, jak można dokonać czegoś, co wydaje się wam niemożliwością. Kismet kazał szejkowi ukraść mi konie, ale ja drwię sobie z kismetu i odbiorę je; kazał mu rzucić was niedźwiedziom na pożarcie, a ja, jako człowiek wolny i samodzielny, przeszkodziłem temu. Tak samo nie będę się pytał kismetu, czy mi pozwoli wywlec szejka z pośród trzystu jego wojowników. To go może opamięta i wywrze niezawodnie zmianę w dalszem jego życiu.
Sali słuchał tych słów z wielkiem przejęciem, nie przerywając ani słowem. Teraz dopiero ujął moją rękę i rzekł:
— Dziękuję ci, effendi! Przez całe życie pragnąłem znaleźć drogę do światła, a mimo to błądziłem zawsze w ciemności. Słów twoich nie mogę jeszcze pojąć należycie, tak, jakbym tego pragnął, ale wsiąkły mi one w duszę, i mam nadzieję, że zapalą tam one iskry, które później buchną jasnym płomieniem. Jestem siewcą islamu, a jednak byłem skory do zbrodni; ty zaś, nie będąc nauczycielem swej wiary, czynisz dobrze nieprzyjaciołom swoim. Pomyślę nad tem i będę odtąd czynił to, co Allahowi jest miłe.
— Ba, ale skąd się dowiesz, co się może Allahowi podobać?
— Powie mi to głos własnego serca.
— Czy może ten głos, który ci oznajmił przyjście Mahdiego?
— Ten sam głos wewnętrzny.
— No, to bądź wobec takich głosów ostrożny! Pewien mędrzec powiedział, że serce dopóty nie może znaleźć spokoju, dopóki nie spocznie w Bogu. Owóż