Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/300

Ta strona została przepisana.

stawiam ci tę propozycyę, jednak uczynię tak, jak będziesz uważał za stosowne.
— Zbyteczne mi są jakiekolwiek z twej strony dowody, gdyż wierzę ci w zupełności — odrzekłem na szczere jego słowa. — Sądzę zresztą, że nie zdziwi cię i to, iż po daleko idącem zaufaniu, które ci przed chwilą okazałem, nie obrażę cię choćby nawet cieniem podejrzenia, co zresztą zniszczyłoby nasz związek w samym zarodku. Idź więc i powiedz swoim wojownikom, co zaszło, a my zaczekamy tu na ciebie.
— Jest to nowy dowód twojej szlachetności — odparł, ściskając mi ręce, — i naprawdę wczoraj jeszcze, gdyby mi to kto przepowiedział, nie byłbym uwierzył. Otóż słuchaj, pójdę na dolinę i wrócę prędzej, niż się spodziewasz, a wrócę, by cię przekonać, że nie posiadam dwu języków, z których jeden umie mówić prawdę, a drugi kłamstwo. Oczekujcie mię tutaj za chwilę.
Bebbejowie, pomimo tego, co zaszło przed chwilą, po oddaleniu się szejka uczuli obawę, a Halef ostrzegał mię:
— Sidi, puszczasz się zadaleko! Dlaczego to dziś właśnie jesteś najmniej przezorny, niż kiedykolwiek w życiu?
— Bo nie chcę burzyć tego, co się tak świetnie zbudowało. Przezorności nie zaniedbam i pójdę za nim zdaleka, by go śledzić; ale on nie powinien wiedzieć o tem. Zostańcie tutaj. Na wszelki wypadek nie będziecie długo czekali, bo wrócę prędzej, niż on.
Zszedłem na dół w las. Z obozu dochodziły jeszcze mych uszu krzyki i nawoływania, ale wnet uciszyło się. Szejk, znalazłszy się wśród swych wojowników, począł im opowiadać o wszystkiem, co zaszło. Bez trudności dotarłem aż pod obóz i z ukrycia mogłem dokładnie słyszeć słowa Szir Samureka. Już pierwsze dosłyszane przeze mnie zdania, wygłoszone tonem mówcy wiecowego, przekonały mię, że nie był względem nas obłudny. Zaczekałem jednak aż do końca