stus, zanim ogłosił nową wiarę, był wyznawcą Mojżesza. Stąd wynika, że i Mahdi, którego szukam po świecie, niekoniecznie musi być wyznawcą islamu, i kto wie, czy nie był on dotychczas chrześcijaninem. Możesz nie zgadzać się ze mną na punkcie wiary, ale nie wzbraniaj mi wykonać tego, co nakazuje mi obowiązek wdzięczności.
— Ależ ja wcale nie mam zamiaru sprzeczać się z tobą co do religii, gdyż jestem przekonany, że skoro tylko zajmiesz się gorliwie poszukiwaniem prawdy, to ją znajdziesz. Dotychczas błądziłeś poomacku, ale kto wie, czy dziś-jutro nie zajaśnieje ona nad tobą, jak owa gwiazda, która trzech mędrców do Bait Lam[1] wiodła, i czy wkońcu nie wskaże ci drogi do prawdziwego „Mahdiego", którego głos do dziś jeszcze brzmi przez wszystkie ziemie: „Jam jest prawda i żywot, i nikt beze mnie nie trafi do Ojca, który jest w niebiesiech." Szukaj więc gorliwie tej prawdy, tej drogi, ale nie z uprzedzeniem, nie z zaślepieniem dotychczasowem, a znajdziesz ją niezawodnie.
— Effendi, uczynię wszystko, aby dojść tam, gdzie mi wskazujesz — odrzekł, ściskając mi ręce. — Pozwól teraz, że pomogę ci usunąć na bok potwora, bo nam zagradza jście do środka. —
— Łapy dla mnie i effendiego — zastrzegał się przezorny Halef; — reszta mięsa dla was; tak z niedźwiedzicy, jak i z młodych.
— Tylko wątrobę trzeba koniecznie wyrzucić, bo u tego gatunku niezdatna jest do użytku i można się nią zatruć — dodałem ostrzegawczo.
Usunąwszy trupa niedźwiedzicy z wejścia do muzallah, zdjęliśmy z niej skórę, co przyszło nam niełatwo wskutek jej ostygnięcia i stężenia. Skórę otrzymał odemnie w podarunku szejk, futerka zaś młodych niedźwiedziąt zabrał Halef i natychmiast wziął się do wysmarowania ich od strony wewnętrznej mózgiem, w czem
- ↑ Betleem.