Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/326

Ta strona została przepisana.

Był to jednak zaledwie wstęp do modlitwy, i teraz dopiero zaczął się tak zwany asr. Wierny położył na ziemi turban, który mu służył zamiast kobierca, a ukląkłszy na nim, zwrócony w stronę Mekki, zaczął głośno tak zwany adan:
— Bóg jest wielki! Bóg jest wielki! Bóg jest wielki! Wyznaję, że niema żadnego Boga, oprócz Boga, i że Mahomet jest jego prorokiem. Módlcie się: Bóg jest wielki i t. d.
Nastąpiła właściwa modlitwa, która jest bardzo długa i połączona z najrozmaitszymi ruchami głowy, rąk i nóg. Nie przytaczam jej z braku miejsca i powtarzających się ciągle refrenów.
Każde słowo, wygłoszone przez przodującego, powtarzał półgłosem jego towarzysz, naśladując go przytem w ruchach.
Można sobie wyobrazić, jak wygląda meczet, gdy setki ludzi wykonywają podobne ruchy głową, rękami i nogami w takt za swoim przodownikiem w modlitwie! Robi to wrażenie, jakby jakieś drewniane figurki, przymocowane na drutach, poruszano, niby maryonetki, przez co modlitwa traci swą podniosłość, przemieniając się w bezmyślną komedyancką paplaninę. Nie zgodzę się również z twierdzeniem zwolenników nauki Mahometa, jakoby przepisane przez islam modlitwy miały jakąś treść, i nie chce mi się wierzyć, aby tę treść pobożni rozumieli. Takie piękne słowa, jak „łaska", „miłosierdzie", brzmią bardzo mile wśród owej modlitwy, ale o wartości ich w znaczeniu czynnem nikt z pobożnych nie ma pojęcia, nie harmonizują one z tem, co czuje w danej chwili serce modlącego się muzułmanina, i pozostają pustym dźwiękiem, wyraźnie przeznaczonym dla dekoracyi przedstawienia. Słowo „grzech" odczuwa w całej doniosłości jedynie chrześcijanin, zarówno, jak wyraz „łaska".
Oczywiście są wypadki, w których i muzułmanin potrafi skupić się w sobie i wysnuć z głębi swej duszy gorące uwielbienie dla Bóstwa. Znakomity przykład