Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/336

Ta strona została przepisana.

Potem każdy z nich otrzymał garść prosa murzyńskiego na wieczerzę, które zajadali, siedząc skurczeni na ziemi, gdyż inaczej rękami, uwiązanemi krótko do nóg, nie mogliby sięgnąć ku ustom. Zaprowadzono ich następnie na mokre, porośnięte grubemi łodygami błotnych roślin miejsce, aby się tu pokładli.
Strażnicy, uporawszy się w ten sposób ze swymi obowiązkami względem niewolników, rozpalili w dwóch miejscach wielki ogień, ażeby mieć ich wciągu nocy na oku.
Było to w znacznem oddaleniu od naszej kryjówki, i aczkolwiek widziałem wszystko dokładnie, słyszeć jednak nie mogłem wiele. Nie chodziło mi już zresztą o to, co będą mówili, bo poznałem najważniejsze ich zamiary. Musiałem natomiast pomyśleć o jak najszybszem uwolnieniu nieszczęśliwych niewolników ze strasznego położenia, a tymczasem niemożliwe to było uskutecznić natychmiast, bo, zanim się ułożono do spoczynku, wypadło odprawić przepisane modlitwy mogreb i aszia, wskutek czego czas mi się dłużył okropnie. Oczywiście do uczestniczenia w modłach zmuszono też, jakby na ironię, niewolników. Szczyt muzułmańskiej bezczelności i zaślepienia! — modlili się do Allaha o zmiłowanie, o łaskę, a w myśli i czynach byli najohydniejszego gatunku zbrodniarzami.
Przywódcy karawany z Takoby, liczący razem ze swymi ludźmi oraz przybyłymi z za Nilu wysłańcami czternaście głów, spożyli wieczerzę, składającą się z kaszy, suszonego mięsa i daktylów, poczem jeden z nich, ten mianowicie, który po przybyciu nad rzekę porozumiewał się z przybyłymi łodzią wysłańcami, wydał odpowiednie rozkazy na noc i ułożył się do snu, obwijając się, jak poczwarka jedwabnika, w ciepłe koce. Za jego przykładem poszła reszta obozujących, a tylko dwu pozostało na warcie. Ci usadowili się przy ogniu, aby się zabezpieczyć przed komarami.
Nieszczęśliwi natomiast niewolnicy, nadzy zupełnie, leżeli w błocie, a miliardy owadów obsiadły ich ciała,